czwartek, 21 stycznia 2010

HfH



Zakochana w tej organizacji. Jeśli Bóg pomoże, pojadę w kwietniu na conajmniej 1 tydzień na Węgry budować dom:)
Jestem tylko wędrowcem, pielgrzymem na ziemskim padole! Czy jesteście czymś więcej?”

wtorek, 5 stycznia 2010

Gdziekowiek.

Będę do głębi smętna. Zeszły rok był bardzo dobrym rokiem, ten rok będzie jeszcze bardziej fascynujący, imponujący i zaskakujący- czuję to w kościach. Tak jak czułam się prawie jak w Maroku, słuchając Fez Being Born na koncercie U2. Spełniło się.

Inpirujące książki, filmy, smaki, zapachy, efekty świetlne krążą wokół mnie i nie dają normalnie (?) funkcjonować w tym, szarym świecie. Gdy za oknem śnieg, myślę o trzydziestokilku stopniowym upale, dreszcz przebiega przez całe ciało, już za chwile bryza oceaniczna uderzy w spoconą twarz. Ten cały magiczny harmider, targi z berberami, nieskończone labirynty mediny, wino hiszpańskie w arabskim kraju, nocleg na dworcu i wiele, wiele innych. Nigdy nie zapomnę trzech wydarzeń:

Pierwsze to zlepek rozmów ze specjalnymi ludźmi.

Szczyt. Cisza. Dwa ptaki i człowiek.

Imlil, środek nocy dzień po wejściu na Jebel Toubkal, budzą mnie śpiewy arabskie. Tak, jest wesele we wsi. Wstaję z łóżka. wyglądam przez okno, tam wysoko na niebie świeci księżyc. Natomiast wysoko w górze wioski bawią się weselnicy. Całą dolinę pokrywa ciemna noc.

Muszę stwierdzić. Nie wystarczają mi same podróże. Chcę czuć się komuś potrzebna, to znaczy drugiemu człowiekowi. Gdziekolwiek, jak najszybciej.
Jestem niezmiernie szczęśliwa, że odkryłam ten piękny cud. Jakim są nie podróże, ale ludzie w podróży. Tak niewiele trzeba, naprawdę!

Do dzieła!