czwartek, 25 grudnia 2008

Reisefieber :)

Chyba czas poskładać graty. Jutro zrzucam ciepłe kapcie o 5:20. Najpierw jadę do Wrocławia, gdzie będę musiała się spakować ostatecznie (wyrzucić z plecaka wigilijne jedzenie do zamrażarki, zapakować w plecak ciepłe ciuchy), przetransportować się na Bielany Wrocławskie i ziuu... do Brukseli :)
Postanowiłam, że wezmę ze sobą krzyżówki i ... bierki, żeby nam się nie nudziło w czasie przymusowego "kibla" (slag) na jakiejś stacji benzynowej między Wrocławiem a Brukselą.
Muszę poszukać jeszcze radyjko, tylko gdzie ono jest??!
nie ma to jak twórczy bałagan w pokoju :))
Przyznam szczerze, nie chce mi się ruszać z domu!! Jak mi się strasznie nie chce, szczególnie tłuc się pociągiem do Wrocławia! Z drugiej strony nie mogę się doczekać tego dreszczyku emocji. Czekania, rozmów z kierowcami (ciekawe kto znamienity będzie naszym driverem? europoseł? inzynier budownictwa? :)) wszystkich cudów !
koniec gadania:
-do zeszytu: spisać kolędy, telefony do hostów w Lille, miasta przejazdowe, autobusy,
poszukać radyjka, bierek i paska
spakowac jedzonko do plecaka i folię NRC, pendriva
wszystko?

wtorek, 23 grudnia 2008

Ciacha:]

Dziś upiekłam 2 ciacha :] piernika i jabłecznika :]
Pierwsze, które mi wyszły dobrze
robię postępy kulinarne :D

środa, 17 grudnia 2008

od przepychu głowa nie boli, a jednak.... [[CS]]] :)

Jak zawsze uważam CS (CouchSurfing) za coś piękną inicjatywę! Zawsze poznaję dzięki temu, wspaniałych ludzi, zawsze ktoś z nich ratuje mi przysłowiowy "tyłek'.
Wczoraj porozsyłałam maile do ludków z prośbą o nocleg w Lille (Francja). po godzinie dostałam 1,5 wiadomości pozytywnych, dziś o 2,5 więcej. :) i jak tu nie cieszyć mordy :)) Jak strasznie smutno będzie mi komuś napisać, że nie dzięki, ale.... będę u kogoś innego :((
Cud miód i malina :)
---- Ludzie przysyłają odpowiedzi, że mogą nas przyjąć w Lille! WOW! Nie mogę tego ogarnąć rozumem :) PIękne! PIękne!
--------- tak jest zamieszkaliśmy u Aurelie w Lille :) Pokochałam Maroko :O) zwłaszcza lampy i pufy.

niedziela, 14 grudnia 2008

Droga to coś cudownego. Moje życie jest taką drogą. Otacza mnie mnóstwo cudów, codziennie w każdej chwili, sekundzie. Cuda dzieją się tylko w tedy, gdy działam robię coś dobrego dla innych bądź rozwijam się sama. Cuda te są bardzo wyraziste. Radość sprawia mi błaha rozmowa z drugim człowiekiem, zimny powiew wiatru, uśmiech człowieka. Dzieją się rzeczy, które nie potrafię wyjaśnić, wtedy stają się dla mnie śmieszne, niewytłumaczalne. Nieraz próbuję je wytłumaczyć, ale jak ja zwykła krucha istota może podjąć się tłumaczenia wydarzeń boskich? Cuda sa tylko wtedy gdy działamy, inaczej w totalnej stagnacji ich nie widzę. Po prostu ich nie ma.
Czemu podróżuję? Takie pytania nasuwały się wczoraj podczas rozmów z Lidką.
Bo mogę zobaczyć najbardziej fantastyczne wydania Bożych cudów, całkowitą bezinteresowność ludzi, całkowicie fantastyczną, tak bardzo bardzo wyrazistą. Dzięki temu naładowuję baterie. Podróżowanie- życie dla mnie nie jest zwykłym zwiedzaniem, zaliczaniem kolejnego miasta, szczytu. Moze wyda się to jakieś burżujskie, ale dzięki ma już wymiar duchowy, metafizyczny etc. Od maja mój sposób patrzenia na świat uległ transformacji o 180 stopni. Od 1 roku i 4 miesięcy o 360 stopni. Może śmieszne, ale cuda się zdarzają ;)
O Masakra :D
P.S
Droga do Santiego de Compostella jest coraz bardziej wyraźnym celem wakacyjnym.

sobota, 13 grudnia 2008

Cały Świat w jednym mieście :)

8:30, czemu ten budzik dzwoni. Nie pamiętam kiedy ostatni raz wstała w sobotę o tak wczesnej porze, prawdziwie nieludzka. Kilkadziesiąt minut później jadę już rowerem z Rzymu do Pekinu. Jestem przyjmowana w jałcie mongolskiej, na placu pozdrawia mnie z obrazów Kim. Wszystko po to by spełnić marzenia, bo dróg jet tak wiele, że nie wiadomo którą drogę wybrać. Nie mam mapy swojego życia, tak po prostu nie mam.
Później tak czekoladowo, szybkie przeszkolenie z zakresu posługiwania się dwoma totalnie zwykłymi bambusowymi patykami. Wcinam bambusowe kłącza, kurczaka i ryż jak rasowa Chinka (pomagając sobie pod koniec europejskim widelcem :D by zdążyć na swoją towarzyszkę) Pyszne smaki, pyszna papryczka chili, uwielbiam ten smoczy smak. I kolejne podróże do paznokci największego Buddy, poreclany i ryżu. Mimo smętnego ględzenia, kawał świata można zobaczyć, kawał piękna świata. Szybki lot do Meksyku. Najważniejsze by mieć charakter :) Rzut oka na MaczuPikczu :P i lecimy w dół do Patagonii wypełnionej po brzegi górami lodowcami i pingwinami. Duużo stworzeń w norkach i autotrada numer 40 jedziemy do ... Indii.
Meksyk w J&T tortille z sosem awokado, chili, pomidorowym. Bezcześcimy i indyjską potrawkę wcinamy pałeczkami. Ryż zabarwiony kurkumą śmieje się z nas, a raczej z naszego jedzenia pałeczkami...
Te cudowną podróż przeżywałam dzięki wspaniałym osobom :) Szczególne podziękowania kieruje do tej jednej, która nauczyła mnie jedzenia pałeczkami :D Wiem, jetem ciężką uczennicą :D
Cały świat w 12h :) Ciąg dalszy jutro :)

piątek, 12 grudnia 2008

najsu ;)

Z niektórych zdjęć jestem dumna; oto jedno z nich (może to inspiracja? )



jak się z Kimś rozmawia wieczorami :)

coś czekoladowego:

Hiszpańskiego- pięknego:

i
tłumaczenie dla ciemniaków, czyli dla mnie :D


moje małe marzenie:

środa, 10 grudnia 2008

Piękne i piękniejsze dni

Jest późno. Strasznie wymęczona, ale jednocześnie rozradowana w serduchu, piszę :)
Co mnie dziś spotkało?
a) pwr, dobre rozwiązanie zadania z kumplami z konstrukcji metalowych :D
b) słuchanie wykładu pięknego człowieka Dalajlamy
srogo mnie popiździło po stopach, jednak chęć wysłuchania do końca dialogu J.Ś wzięła górę! Przy okazji widziałam kontem oka J.Ś jak wsiadał i odjechał w aucie :) O spotkaniu rozpiszę się później :D
c) zakupy w Biedronce z przypadkowo (?!!) spotkanym kolegą :D
d) Niezwykle, nietuzinkowe Spotkanie Podróznicze w DA REDemptor :D -- KRYM
Radosne gotowanie na czas :D lepienie, przygotowywanie, sprzątanie, wspaniała relacja Grażyny :)
Mam tyle radości, że chyba moglabym ją obdzielić cały Wrocław.
I niech nikt mi nie chrzani, że nie może nigdzie pojechać bo ma za mało kasy !
Po prostu rusz dupę czlowieku i zamknij drzwi z drugiej strony. Tyle
I niech nikt mi nie chrzani, że istanieje coś takiego jak przypadek!!
Idę spać :D za 5 godzin znów wstaję :P na zajęcia.
Piękne jest życie!

---- znów spotkalam Dalajlame na ulicy :D ---- ------
Nie ma przypadków :D

czwartek, 4 grudnia 2008

Spotkanie podróżnicze - Krym



Krym wg. Grażyny Domagały
sala kominkowa
zciepa na żarełko po prezentacji

środa, 19 listopada 2008


Wyświetl większą mapę

1064km, w ile czasu można przejechać w zimie tą trasę? na stopa rzecz jasna;)

wtorek, 18 listopada 2008

Base jumping :)




zawsze kręciły mnie durne sporty... ;)

środa, 12 listopada 2008

Holandia praktycznie cz.1 - co zjeść

Parę smakołyków z Holandii:


Chleb z hagelslag, sucharki posypane czekoladowymi wiórkami


Kawa i speculaas: pikantne herbatniki idealne do kawy, zwykle mocnej i bez mleka


Typowa holenderska potrawa, peree z zmieniaków z warzywami np. z kapustą (zasmakowane u naszej hostki w Hadze :) )- stamppot



Bitterballen en frikadellen
Smażone mięsne i pikantne podł€żne kotlety, podaje sie z musztardą

Potates frites (frytki z majonezem)


Naleśniki na słodko: Pannekoeken

wtorek, 11 listopada 2008

nareszcie w prawie-domu :)

Wróciłam już do Wrocławia. Rozpakowałam się, zjadłam normalny obiad( już nie tureckiego kebaba :) )
Zdjęcia wrzucone do galerii.... w najbliższym czasie pojawi się film z wypadu

----
Leszek Kołakowski — Mini wykłady o maxi sprawach

Nie, nie dla wiedzy podróżujemy. Nie po to też podróżujemy, by na chwilę z codziennych trosk się wyrwać i o kłopotach zapomnieć (...) Nie, nie żądza wiedzy nas gna ani ochota ucieczki, ale ciekawość, a ciekawość jak się zdaje, jest osobnym popędem, do innych niesprowadzalnym.

Hans Christian Andersen

Podróżować to żyć.

Mark Twain

Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu.

Mark Twain

Prawdziwie wielcy ludzie wywołują w nas poczucie, że sami możemy się stać wielcy.

Wielu trzyma się uparcie raz obranej drogi, lecz tylko nieliczni dążą konsekwentnie do swego celu.

autor: Friedrich Wilhelm Nietsche

Doskonałość jest miarą nieba, dążenie do doskonałości miarą człowieka.

autor: Johann Wolfgang von Goethe

Co z tego, że stoisz na środku skrzyżowania, jeżeli nie masz chęci, by iść dokądkolwiek?

autor: Antoine de Saint - Exupéry
Serce człowieka obmyśla drogę, lecz Pan utwierdza kroki.
Trudno jest iść przez życie
wieloma drogami jednocześnie.

autor: Pitagoras

poniedziałek, 10 listopada 2008

lotnisko Weeze pod Düsseldorfem

Pozdrawiam Was moi drodzy y lotniska, jutro mam wylot ok 9 rano. HOLANDIA TO naprawde wspanialy kraj do stopowania, polecam ja kazdemu! wspaniali ludzie, syecye mowiac moglabym tu mieszkac. stopa lapalo sie nadluzej 10 minut, ostatni driver podwiozl nas pod same drzwi lotniska, nadrabiajac tym samym kilometrow. jak przyjade jutro na pewno napisze cos wiecej informacji praktycznych


Wyświetl większą mapę

niedziela, 9 listopada 2008

Haga,- Utrecht

Pozdrowenia z Utrechtu, jutro ruszmy na polnoc Holandii.
Kolejna niezwykla wiadomosc:
Z ogromną przyjemnością informujemy, że proponowany pokaz slajdów został zakwalifikowany do II etapu eliminacji KONKURSU OTWARTEGO O NAGRODĘ IM. BENEDYKTA POLAKA.
:D Lidkos, szykuj sie!!! za tydzien prezentujemy nasza podroz!
wlasnie nocujemy u wspanialej hostki w Utrechcie.
Dzis w Hadze poszlismy na najwiekszy targ w Europie z jedzeniem i ubraniami. Tam kupilsmy Sloczy owoc i zjedlismy tureckie kebaby, potem poszlismy do japonskiej dzielnicy i kupilismy w chinskim supermarkecie DURIAMowy przysmak - najgorsza najbardziej niedobra rzecz jaka jadlam w zyciu, kupilismy tez zielonej cos z kokosa :) Potem poczekalismy jakies 1,5 minuty i ppojechalismy z najbardziej religijnym czlowiekiem na trasie do amsterdamu, Skierowalismy sie do Rijskmuzeum z obrazami Vermera, Rembranta i pokryta 1800 diamentami czaszka ludzka muzeum.
Przeszlismy pol amsterdamu i poczkelaismy i pojechalismy po 10 minutach z DJem do Utrechtu. :D Tam kupilo sie nareszcie normalne jedzenie - spagetti z serowym sosie. :D zaraz zbieram sie do spania, bo jutro trzeba wczesnie spac bo napadamy na Witaraki, Merken itp. wioski na polnocy ! :D

piątek, 7 listopada 2008

Den Haagen


Pozdrawiam z Hagi :) z Holandii oczywißcie, jutro udaje sie do stolicy Holandii Amsterdamu. Nocleg mam w miescie Utrecht. Wspaniale gosci hostka Anne pieknie zwiedza sie miescowosci na rowerze! sciezki rowerowe sa tu po prostu boskie!!!!!! Kazdy kto chce przyjechac do Holandi MUSI miec rower / chodniki/ sa zarosniete trawa bo nikt tu prawie nie chodzi pieszo. Oragnizacja ruchu wspaniala. jest pieknie! A jak wysmienicie lecialo sie samolotem, jak szybko dojechalo dis e p¨rzez Utrecht i Amsterdam Do Hagi!

niedziela, 2 listopada 2008

Wszystkich zmarłych

„Szalony, kto śmierć uważa za sen mający trwać wiecznie”.
paschalny okrzyk św. Efrema Syryjczyka


Cmentarz w Rumunii w zielonych górach Maramureszu, gdzie ludzie doskonale wiedzą, że śmierć to nie koniec szczęścia- życia na ziemi. Tam szczęście się również trwa, nawet w lepszym wydaniu!

czwartek, 30 października 2008

małe cuda

Warto dostrzegać we własnych życiu małe cuda. Dają one mnóstwo radości. Nieraz są szokujące, tajemnicze, trudno wytłumaczalne. Przede wszystkim dają wiele siły, by pokonywać codzienne problemy, nawet te najbardziej niewinne, małe drobnostki.
Takimi cudami są ludzie, gdyż to oni są najważniejszymi stworzeniami. "Ludzie spadający z nieba" są często pozytywnym zaskoczeniem. Dzięki nim w moim życiu tak wiele się zmieniło, na lepsze! Dzięki nim zruzumiałam sprawy trudne do ogarnięcia przez mój umysł. Dzięki nim staję się coraz mądrzejsza, lepsza. Staram się, raz sie udaje, raz nie, bo jestem AŻ CZŁOWIEKIEM. Dobrze mi z tym :)
Usmiechniętego dnia ;)

piątek, 17 października 2008

Turysta nie może być sam. Potrzebuje bazy, musi mieć do kogo wracać. Inaczej staje się tułaczem.
Artykul

poniedziałek, 6 października 2008

lekko spontaniczny wypad w g. Sowie

W tą sobotę, wypad w g. Sowie, start z Dzierżoniowa.
Spotykamy się ok.9 w Dzierżoniowe , spoko spoko czlowiek sie nie zgubi!
Nie biegamy, leżymy, bieżemy karimatę :d lub cokolwiek by możnaby się polozyc na trawie :D
Osobiście wolalabym skoczyc w Krakonosze, ale troszku to daleko a tylko sobota zostaje... :)

i aktualnosci:
wiecej info na forum www.turystyczni.info

-----
Wypad bardzo udany. szczegółowy opis na

piątek, 3 października 2008

praktycznie- Praga

praktyczne informacje:
wyjazd Wrocław godz. ok. 10:00 26.09.2008, przyjazd Wrocław 3:30 (rano) 29.09.2008
ilość stopów: 6 (4 polskie, 2 czeskie) (2 tiry w nocy, 4 osobówki)
trasa Praga- Nachod pokonana autobusem (odjazd z głównego dworca autobusowego Praga, godz. 18:30, 118 Kc)
Wrocław- Praga: 3,5h

polecane
noclegi- hostele:
hostel Golden Sickle: http://www.goldensickle.com/ [[b. pomocna p. recepcjonistka, nie ma problemów z późnym przyjściem z miasta, recepcja 24h]] my mieszkaliśmy w dormitorze (9 łózek-- 350Kc, ale tylko z 3 młodymi Słoweńcami :))
hostel Vohla [ nalezy wcześniej zarezerwować przez internet]:
informacje o innych noclegach w Pradze:
http://www.odyssei.com/forum/index.php?showtopic=90314

jedzenie:
Smazony syr ok: 30Kc
Langosz (ciasto pieczone na oleju z sosem)50Kc
piwo: Kozel, Staropromen

zwiedzanie:
koniecznie Praga nocą po 22: Hradczany,Most Karola, Nova Strana, zamek Praski, katedra św. Wita, Stary Rynek, Muzeum (przy stacji Muzeum)
targ miejski :...... (starocie, używany sprzęt elektorniczny, ubrania, tanie czeskie jedzenie, graty)<- mix narodowości.
koszt: ok. 100 zł (wydane na jedzenie, porcelane, bilety na metro/busy)

jeszcze tam wrócimy! m.in po pyszne żelki i cukierki :D

Czesi to ludzie wielce pomocni i uprzejmi :)

Wyświetl większą mapę

poniedziałek, 29 września 2008

Praga piękna jest nocą.

Jestem, piszę. Wszystko to znaczy, że wyjazd był udany. Pogoda piękna, słońce, brak deszczu. Nie mogę napisać, tego że odbywał się on w standardowy, populany sposób. Spotkaliśmy wielu wspaniałych ludzi. Szczególne podziękowania należą się naszemu hostowi- Adamowi, który gościł nas w Pradze, Elemu- całkowicie przypadkowo (?!) spotkanemu ( na targu) Arabowi, który wskazał nam fantastyczny hostel w centrum Pragi, Uranowi- chłopakowi z Izraela, który był również gościem Adama, wszystkim osobom które nas podwiozły. Bez nich nie moglibyśmy dotrzeć tam, gdzie byliśmy. Całkowicie przypadkowym osobom, które pomogły poruszać nam się po Pradze.
Dziękujemy!

czwartek, 25 września 2008

"O każdej drodze lubię myleć, że jest ona drogą bez końca, że biegnie dookola swiata." R. Kapucisciński.
Kolejna podróż przede mną. Znów wszystko na calkowicie ostatnią chwilę. Jutro, wstane o 4:30 przejade 154 km na poludniowy wschod, by z tego miesca udać się na poludnie, do Pragi. Znów stopem. Nie będe wspominać, że noclegów u hostów nie mamy- może narazie? . Znalazlam przystępny, polecany na oddysei.pl, hostel Vohla na K.Verneraku. Mam nadzieje, że tam nas zechcą... ;-)Na wszelki wypadek dokonalam rezerwacji online.
Musze jeszcze się spakować, posprzatać pokój, bo Mami już narzeka na wizualny chaos. Chcialabym jeszcze zjesc spokojnie (!) kolacje.
Do domku wroce dopiero ok. 5 października. Niektorzy ludzie spadają doslownie z nieba! Bede spac pare dni u Agi, by potem wleciec do swojego prywatnego pokoju na Grunwaldzie :))) Strasznie sie ciesze, ze tam bede mieszkać i pare dni mieszkac u Agi!
W poniedzialek i wtorek mam zapisy na zajecia, ufff... mam w sumie plan ulozony, oby wszystko zgralo sie! W srode spotkam nareszcie "stare budowlane gęby" :D
Jesli bede miala dostep do internetu. Napisze co nieco, co tam u knedlikow slychać :)
jak ktos chce piwo czeskie- przyjmuje zapisy :P
Trzymajcie kciuki i w drogę!...!

---dopisek:---
"Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystko pod niebem. Nie pojmie człowiek dzieł, jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca."

wtorek, 23 września 2008

lotnicze wariactwo

LOTNICZE WARIACTWO
bardzo ciekawe oferty, za 0,01 PLN do Londynu? Czemu nie? NOcleg u hostów? Czemu nie? :-)

To już przeszłość/ relacja Międzynarodowe Mistrzostwa w Autostopie 2008

09 maja 2008

XI Międzynarodowe Mistrzostwa w Autostopie Sopot-Monachium


Wyświetl większą mapę

Hej! Jestem, żyję

Mogłabym napisać: Veni, Vidi, Vici! i krzyknąć dodatkowo: Hurrra!

Polski Klub Przygody

Zajęliśmy wprawdzie 48 miejsce na 136 (?) par, jednak nie wygrana była najważniejsza. "Rywalizacja" na trasie Sopot- Monachium dodawała jedynie dreszczyku emocji. Teraz moglabym porownac ten stan emocjonalny do sciągania tj. kto wiecej, szybciej.

Nie mam ochoty opisywać kolejnych wydarzeń, byla ich ogromna "ilosc" i nie sposob ich spisac w paru zdaniach. Najpierw nakreślę nasza trasę:

Wrocław- Sopot (pociag)- Sopot Kamień- Wejherowo- Słupsk- Koszalin- Stargard Szczciński- Kołbaskowo- Berlin- Ingolstadt- Monachium- Dachau- Starnberg- Bad Toetz- Garmisch-Partenkirschen- Reutte- Neunschweinstein (koło Schwangau)- Monachium- Norynbergia- Cheminitz- Zgorzelec- Wrocław

Czas: 1 (oo:05)PKP Wroclaw – 5 (21:00)Bielany Wroclawskie maja 2008
Driverzy:

Rejon Polska: 8 stopów

Do Kołbaskowa : Symaptyczny chłopak, pracujący na stacji benzynowej w Kołbaskowie. Pozdrowienia!!

Kołbaskowo- Berlin: Sympatyczne starsze małżeństwo. Określiło nas mianem: „kwiat polskiej młodzieży”, częstowało miętowymi cukierkami, które starczyły aż do powrotu do Wrocławia :D Oj się rozmawiało.

Berlin-Ring: Miły starszy pan, Niemiec, podróżował po Polsce. Polska ogólnie baardzo mu się poobała.
Berlin- Ingolstadt: ok. 3o letni pan, przejechał Chiny, Indie na stopie. Niesamowite opowieści. Super! Jechaliśmy 170km/h na autostradzie, a wyprzedzał nas pociąg :D

Ingolstadt- Monachium zentrum : mama z córką. Wywoziła córkę do Monachium, gdyż nastpnego dnia Lota (tak miała na imię córka) jechała stopem nad Jezioro Bodeńskie.

Monachium- Bad Toezt: Sympatyczny, młody Bawarczyk nadłożył drogi, by zawieźć nas do tej miejscowości, by łatwiej było łapać stopa. Kontakt mailowy jest :)

Bad- Toetz: Driver, który jak zobaczył naszą mapę Niemiec, pokręcił głową. Cóż nasza mapa nie była samochodowa, ale poglądowa :P (Robercie, wybacz ;D )

Krzyżówka do Garmisch- Partenkirschen: Katrina, tydzień temu była w Himalajach pod Daluthari. Tam spotkala się polską ekspedycją na tę górę. Zawiozła nas pod samą ścieżkę górską na Wank. Później spotkaliśmy się na Wankhuette, zrobiliśmy zdjęcia i wymieniliśmy mailami. [[jak się potem okazalo szanowna driverka jest bliska koleżanką, bardzo znanej kobiety-himalaistki która do tej pory weszla na dziesięć 8-tysięczników - wiecej info u mnie ;P ]]

Garmisch-Pratenkirsche: Anja, była na wymianie polsko-niemeickiej, od roku mieszka w Szwajcarii

Reutte- Neuschweinstein (k. Schwangau):
Na stacji benzynowej podbiega do nas dziewczyna i mówi, ze nas podwiezie :D Ona i jej chłopak podwieźli nas pod sam zamek Neuschweinstein!


Neuschweinstein- Monachium lotnisko:
Amerykanie z Seattle i Bostonu ds. Marketingu z Microsoft`u. Porozmawialiśmy, opowiadaliśmy o naszych przygodach. Ba, zrobili nam nawet zdjęcie :P by ich koledzy w USA uwierzyli, że podwieźli POLSKICH autostopowiczów w Niemczech.

Monachium-Norynbergia:
Starszy pan, opowiada o historii Krakowa, mijamy dolinie Dunaju.
Zawozi nas na stancje benzynową na której spotykamy naszych znajomych z MMA!!! i 2 inne pary z MMA!

Chemnitz- krzyżówka: Głogów, Wrocław:
Młody chłopak, kierowca „wypaśnej” BABCI. Oj było śmiesznie i ekstermalnie

Krzyżówka: Wrocław
Chłopak jadący do Katowic. Bardzo pozytyny człowiek

Do tej pory nie mogę sobie wyobrazić, że tylko dzięki spotkanym ludziom, tak wiele moglam zobaczyć. Gdyby nie oni nie zobaczyłabym: Monachium, Zugspitze, Garmisch-Partenkirschen, Dunaju, zamków i innych pięknych zabytków.

Autostop uczy pokory, cierpliwości, zaufania do ludzi. Można odkryć całkowicie, bezinteresowną dobroć drugiego człowieka Najważniejsi w czasie tej podróży byli ludzie, nie zabytki jakie zwiedzaliśmy. Często nie wiedzieliśmy co znajduje się obok, ale ludzie nam o tym opowiedzieli.

podróżując „po ludzku”, „kulturalnie”, ważniejsze są zabytki, w stopie- ludzie. To jest najpiękniejsze. Oczywiscie autostop jest bardzo niebezpieczną formą podrożowania. Niektórzy twierdzą, że bardziej niebezpieczną niż pociąg. Możliwe. Ja jednak boję się jeździć pociagami w nocy i spać w nich (chyba że nic nie mam:)

Chciałabym wszystkich driverów jeszcze raz tak mocno serdecznie uścisnąć,bo dzięki nim tak wiele dobroci i pięknych zabytków zobaczyłam.

Wydałam: 20 euro: 7,5e nocleg na polu namiotowym, pamiątki, jedzenie, alkohol, żelki ;)

Kolejny mój cel to: Praga, kto się wybierze ze mną ? :;)

Film z TRIPU:


zdjęcia:

niedziela, 21 września 2008

zapowiedź: wypad do Pragi

Ahoj moi Kochani!

Mam zamiar jechać z towarzyszem Krzysiem do Pragi, wyjazd w piątek, w czwartek wieczorem spotkanie przed wyjazdowe. Powrot w niedziele wieczorem. Mogę wziąźc jeszcze 2 osoby.
Dojazd do Pragi oczywiscie autostopem z Wroclawia (dla upartych lub jesli nam cos nie wyjdzie-sytuacja totalnie podbramkowa, dojazd innym srodkiem lokomocjii (pociag, autobus))
Nocleg u ludzi z CouchSurfing (patrz, linki z boku: "Tu jestem"), należy sie zarejstrować (jesli nie ma Cię jeszcze w bazie CS)
wskazana znajomosc: j. angielski, niemiecki, rosyjski, polski, migowy, pismo obrazkowe...
CS to organizacja-ludzie przyjmujacy na nocleg za free innych ludzi, wskazane jest rowniez przyjmowanie na tej samej zasadzie innych ludzi u siebie w domu.(wszystkie info na stronie CS)
w razie problemow z noclegiem, sa jeszcze schroniska mlodziezowe (ok. 40 zl doba?)

Bonusy:
mam przewodnik MarcoPolo po Pradze (new)
Lajt na trasie ;]

trza wziąsc: spiwor, korony czeskie, parasolke, ubranie w jasnych kolorach, (żadne czarnidla) cos cieplego ;] termos ;] baaardzo malo ciuchów- by moc chodzic z tym plecakiem i spiworem po miescie i zwiedzac.

wyjazd:
jak najwczesniej z Wroclawia z Bielan godz. 8, dzielimy sie na 2 pary i ziuu ku Pradze.

zgloszenia do poniedzialku godz. 23:59 na moje gg. 5831369 lub tel.

Jesli ktokolwiek z Was jest w stanie mnie przenocować z czwartku na piątek we Wroclawiu bylabym bardzo wdzieczna ;)

środa, 10 września 2008

Znów jestem na nizinach

Ten alternatywny srodek lokomocji porwal nie tylko mnie. Mogly o tym sie przekonac niektóre osoby, z którymi wychodzilam w Tatry Polskie.
Wróćmy od początku;
Z Wroclawia wyjechalam z pewną dzielną osóbką. Podróż do Krakowa zajęla nam okolo 2:15. Na tego stopa czekalymy 18 minut :) Po wyskoczeniu z auto (marki mercedes metalik) w Krakowie Poludniowym, nasze pierwsze pytanie skierowane do napotkanego rowerzysty brzmialo: "Przepraszam, mam pytanie, gdzie jestesmy? ". Po 16 minutach podjechalysmy z owego miejsca do Borku, tam nasze plecaki pojechaly autem taty naszej hostki Kasi :) my pojechalysmy tramwajem nr 8 w kierunku kazimierza. Jednak wysiadlysmy w Lagiewnikach (taki maly spontan) trafilysmy na msze sw. (byla sobota) po krotkim odpoczynku pojechalysmy na Kazimierz, by spotkac sie z nasza super-mega- eksra przewodniczką krakowską, kolezanką Agnieszką. (Agus wielkie dzięki za spedzony czas, za cierpliwosc, za wspaniale przewodnictwo, opowiesci, ciekawostki, legendy!!! Buziaki!) Ok. 21:30 pojechalysmy na nocleg. Zostalysmy w niesamowicie rodzinny sposob ugoszczone! Wielki dzięki mamie, tacie i babci Kasi, wielkie dzięki! Po noclegu wsrod lalek i misiaków ;) sniadanku, tata Kasi zawiozl nas za Kraków. Tam po 1 minucie lapania pojechalysmy przed Nowy Targ, a potem (z panami pilkarzami z Legii?!) do Bialego Dunajca!
Zrobilysmy sobie zdjecia przed mostem w B.D powital nas rodowity Góral :) napadly nas rodowite góralskie pieski ;) ale potem rodowita Góralka poprowadzila nas bezpiecznie do chaty:) Szybkie rozpakowanie się i ruszylysmy tego samego dnia 15:00 do Zakopanego do Doliny Bialego Potoku i Sarnia Skale i Strążystkiej. Autobusem PKS pojechalysmy już do Bialego.
Kolejnego dnia przyjechala reszta ukochanej ekipy. Ja z Aliną i Patrykiem zaczęlismy dzialać. Pojechalismy w trójkę stopem do Zakopca. Zalatwilam sporo potrzebnych spraw. Wieczorem (w nocy) ustroilismy chate). Kolejnego dnia ekipa turystycznych (i nie tylko) wyruszyla na przelecz Krzyżne. W tym momencie moja kondycja powaznie zaszwankowala, a ogolne samopoczucie bylo na najnizszym z mozliwych poziomie. Ogolnie trasa byla dluga, ale piekna. Do samej przeleczy mozna bylo zasmakowac elemetow wspinaczki (czegos konkretnego). Zejscie Dolina Roztoki znow negatywnie wplynelo na moj stan kolan. Skasowalam sobie prawe kolanko :)
Rano. Dzień wstaje. Przybywają uczestnicy obozu! Tego dnia dzialalam na najwyzszych obrotach: spotkanie turystycznych, ulozenie z QQ zasad wyjsc w góry, trasy na kolenjny dzień, male przemnówienie, stop do Zakopca. Mimo wielu spraw do zalatwienia w krotkim czasie, dalam radę. Z pomocą Szefa wszystko się udalo :)
Pielgrzymka na Wiktorówki
Ulożone/ narzucone trasy okazaly się udane. Na szczęscie! Moja pierwsza ekipa spisala się swietnie na trasie: Ola, Maciek, Kuba, Michal, Piotr i Pawel. pokonaslimy: Gęsia Szyja (inwazja latających mrówek)- Dolina Pańszczyzca- Toporowa Cyhrla.
Kolejny dziń byl baaardzo wietrzny. Nie będę ukrywać, że bardzo przestraszylams sie tak silnego wiatru. Dopiero za trzecim razem udalo nam sie ruszyć z przeleczy- trzymajac sie za ręce. Bylo hardcorowo! Razem z :Agnieszką, Basią, Bartkiem, Tomkiem i Radkiem przeszliy glowna grań Tatr Zachdnich (częsc) Przelecz Kondratowa - Kasprowy Wierch. Widzielismy 3 kozicie, ludzi wysypujących sie z kolejki na Kasprowym (pani w domowych klapkach, facet z dzieckiem na ręku) Na szczycie spotkalismy DA Antoni. Za drogę powrotną obralimy szlak zielony (?) z Kasprowego do Hali Gąsienicowej, Doliną Jaworzynki (żólty). Stopem wrocilismy do Bialego :)
Silny wiatr naprawde zwial ze mnie sily, bylam zmeczone, choć trasa nie byla dluga.
Wieczorem (dziwiac sie sama sobie!) oglosilam hardocowo dluga trase: 13,5 h ;) Palenica, Dolina Roztoki, Piatka, Szpiglas, Moko, Swistowka, Piatka, Dolina Roztoki, Palenica.
W busie moja ekipa powitala wschod slonca ok. 5:45 : Kuba, Lukasz, Piotr i Pawel. Przeszlismy do schroniska w Pieciu stawach Polskich. Przy podejsciu na szpigasową przelecz znow spotkalismy 2-3 kozice :) Poźniej byly lańcuchy, ogromne zadowolenie z wejscia na szczyt 2-tysięczny, podziwianie wspanialych widokow, o 12:00 psalm 139 na Szpiglasie, pamiątkowe zdjęcia.
Na krzyzowce szlakow Wrota Chalubińskiego spotkalismy turystycznego z DA Dominik ... :D ktory wprowadzil mnie w male zaklopotanie pewnymi informacjami (msza o 18??!) , chcial zmienic nasza trasę. Jednak ;) stanowczo powiedzialam: nie. My idziemy swoja drogą. A msza byla rzeczywiscie o 19:00! ;) W Moku degustowalimy się pieknymi widokami na Mnicha, Kazalnicę i ciszą (sic!). Przeszlimy żmudną Swistówkę. Standardowe pytanie kierowane do każdego czlowieka napotkanego na trasie: "Daleko jeszcze?" on, "A dokąd?", my: "Do domu :) ". Spotkalimy pana, który robil nam zdjecie ok. 9 w schronisku na Pieciu Stawach Polskich. Piękny widok przebijającego się slonca przez klebiaste chmury. Ludzie w schronisku rozkladajacy sie ze spiworami pod Toaletami?! (brr, fuj) Na asfalcie wyprzedzalismy pana z kijkami i wszystkich innych turystów :) Dotarlismy do parkingu. Wsiedlismy do busa, ktory zawiozl nas do Poronina. Tam zlapalismy 2 stopy bezposrednio do Bialego. Baardzo zmeczeni ale zaardzo zadowoleni!
Kolejny dzień to spory rest - niedziela.
Zlapal mnie katar, a pod wieczor mialam lekka temperature. Na szczescie wszytko dobrze sie skonczylo. Troche pomoglam mistrzom kuchni w przygotowaniu obiadu. Na placu przed chatka kolejne druzyny uczestniczyly w biegu otrzesinowym.
Jaskinie.
Godz. 5:00 do pokoju wpada QQ "deszcz pada", mysle sobie "czlowieku, jest 5 godzina! do wyjscia w jaskinie jeszcze 2 pelne godziny!" Prognozy pogody z różnych źrodel sprawdzily sie. ok. 8 zlapalam z Mariuszem stopa prostu do Doliny Koscieliskiej :) QQ z Pawlem na 2 razy dojechali parenascie misnut poźniej. Zwiedzilismy jaskienie Mroźną, Raptawicką. Z reszta ekipy spotkalismy sie przed Mylną. Eksploracja jaskini, sniadanie przy swieczce, psalm 139 :), przeciskanie sie niskich, ciasnych tunelach (jak dobrze byc niską osóbką!) Przed otorem jaskini; zdjecie zdobywców z parasolkami :P schronisko Ornak. Nadszedl czas powrotu... meska czesc ekipy poszla do Wąwozu Kraków, ja zostalam przy strumieniu. Pogoda byla naprawde dekadencka, smutna, deszczowa. Ostatni dzien w Tatrach, w tym roku. Chcialo mi sie ryczeć. Doslownie! Tak, znow wleklam sie na koncu, byle tylko przedluzyc wycieczke. W Zakopcu pozalatwiam jeszcze kilka spraw i pojechalam autobusem do Bialego.
Masza chatkowa z rana, pożegnanie sie z uczestnikami, chwile jeszcze pochodzilam z ekipa Aliny i QQ po cmentarzu. Wpadlam na kawe i 2 slodkie ciasta do Podworka. Trzeba sie zbierac- pomyslalam. Na 15 minut poszlam na polane, z ktorej jest cudowny widok na Tatry. "niestety trzeba wracac na niziny".

parę slow:
dziekuje wszystkim uczestnikom za to, że wytrzymali ze mną, pomimo mojego strasznego charakteru.
Ekipie przygotowywujacej, zwlaszcza dzielnym turystycznym.
szczegolne podziekowania dla osob uczestniczacyh w moich wycieczkach, byliście naprawdę wspaniali! Za te wszystkie śmieszne sytuacje, autostopy, wspolne przygotowywanie kanapek :) i moglabym jeszcze tak wyliczac i wyliczać.
Wspólorganizowanie tego obozu bylo dla mnie ogromna radością, pokonywaniem trudności, które zawsze można rozwiazać.
Strasznie sie żaluje, że nie moglam zostac dlużej i zrobić m.in wycieczkę na piekną Slowację. Radek zapewne zoorganizowal to wyśmienicie.
Zapraszam do DA, bo będzie się dzialo. Czas zacząć dzialać!

sobota, 30 sierpnia 2008

wyjazd :)

Tak jeszcze siedzę przy komputerze(rach). o 5:18 mam Slązaka do Wroclawia. Później z Alinką napadamy na Wielki KRaków. Wielki CZas KRakowa ma zatrzymać się ok. godz. 14:00 O tej godzinie planuję ;) przyjechać do Grodu Smoka. Znajdziemy tatę Kasi, której rodzice wlasne są tak kochani by nas zagoscić :))) [ wspominalam, że ojojo kocham ludzi? ]]] Kasiulka dzis wyjechala. Oczywiscie serdecznie zapraszam ją do Wroclawia!! Jestem bardzo ciekawa rozmowy z Państwem Geografów :)
Jeszcze spotkanie z Agnieszką- naszą prywatną krakowską przewodniczką na Starym Miescie. W planach mamy udać sie na Kazimierz.
Niedziela?
Co będziemy robić w niedzielę tego nawet mój umysl nie wie!
Moze pojedziemy do Czestochowy? moze juz do Bialego? Moze do Doliny Chocholowskiej na glebe? ;) tego nie wiedza nawet najstarsi i najmądrzejsi Górale!
Cape Diem

Jesli bede miec dostep do internetu, na hundert procent napisze cus


Mapa naszego wypadu:

Wyświetl większą mapę

sobota, 16 sierpnia 2008

środa, 13 sierpnia 2008

Dziś zaszalałam! Moje małe szleństwo polegało na rozruszaniu kości.Jednak po kolei.
Przeczytałam artukuł pt."Państwo przeciętni" w najnowszym numerze Newsweek. Arukuł o Polakach. Co jedzą, gdzie wyjeżdżają na wakacje, co robią po wstaniu z łóżka itp. Polecam. Na początku jest krótki test. 13 pytań o codzienne sprawy, np. Ilu zębó ci brakuje lub zastąpiłeś sztucznymi?" odpowiedzi a-c, zdobyłam najwięcej b, czyli "kolorem ulubionym jest niebieski, a na półkach masz co najmniej 50 książek? To tak prawie jak wszyscy. Ale wciąż jeszcze za bardzo wyróżniasz się z tłumu. Z jednej strony ciagnie cię do indywidualizmu, a z drugiej- nieobce są ci uroki spokojnego żywota. Na coś się jednak trzeba zdecydować" Hihihi. Ogólnie polecam lekturę, nieźle się uśmiałam!
Chca wyróżniać się z tłumu i nie zasilić grona POlaków siedzących 4 godziny przez odbiornikiem telewizyjnym. o 19:00 wybyłam na tenisa :D Rowerkiem przejechałam moje poczciwe miasteczko, wyżyłam się na 2 małych piłeczkach. Odpoczęłam! Stwierdziłam, po wizji zaparkowanych aut, że tenis niestety wciąż jest sportem dla tych majętniejszych... To były 2 dobre godziny, przyjechałam do domku. Zaprowadziłam rower do piwnicy i poszłam... pobiegać :)
Po zasłużonym wysiłku fizycznym, zasłużony odpoczynek!
Faithless "Why go" baardzo energetyczna muza :D

http://pl.youtube.com/watch?v=j_9qHsTmbZk

piątek, 8 sierpnia 2008

Mini-euro-Trip w 10 dni przez 5 krajów


Wyświetl większą mapę
Teraz. Siedzę w bezpiecznym domu, w cieplych, suchych kapciach, muska mnie chlodny wiatr. Popijam odpowiednio schlodzone wino. Takie chwile doceniam. Chce zatrzymac czas i sie nimi delektowac. Tak jak moznaby sie delktowac wybornym winem z Wachau...

24. lipiec godz. 16:00- Kachna, dokąd chcesz znowu jechać? - pyta się starszy brat. Chwila zamyslenia. Albo do Pragi albo do Drezna, zobaczymy- odpowiadam z lekkim usmieszkiem. Jednak moja odpowiedź mnie przeraża. Nie mam nic zaplanowane. Żadnych map, oprócz drogowych Południowych, Niemiec, Austri, Polski i Wloch. Żadnych noclegow procz namiotu. Szalenstwem jest, że jednak ktos mi zaufal i chce jechac wraz ze mna. w dwóch slowach: wielka niewiadoma.

godz. 18:32
Pociąg relacji Zielona Góra- Wroclaw Glówny
Mamus paa! - Odjaaazd! - krzyczy facet w czerwonym berecie. Zaczyna sie podróż.

25 lipiec godz. 00:05

Kurwaa! Znów nikt nie odpisal pozytywnie- burczę. Co jest?- pyta się moja wspóltowarzyszka. Znowu nikt nie odpisal, ale pojedziemy jednak do Drezna- odpowiadam. Dobrze wiedziec. Lidka, no pakuj sie, pakuj!
godz. 01:30
Oglądądam "miasteczko Twimpics" w tvp2... Znow te przeklete komary!
ok. godziny 10

wyszlysmy z mieszkania na ul. Damrota, by autobusem N udac sie w strone dworca PKP. Sprawdzic tam maile z CouchSurfing`u, zobaczyc pociag do Zgorzelca (tylko po co?!) i przy okazji spotkac Pawla z Marta. Gdzie jedziesz?- pytają. Na poludnie - mówię w górki? - nie to znaczy... w góry... chcialybysmy zwiedzić Wiedeń. Życzą nam udanej podróży. Próbuje dodzwonić się do hostki w Dreźnie, bezskutecznie. Później już w piekielnie gorącym, smierdzacym, lepiacym i pelnym ludzi autobusem bezplatnym jedziemy na BIELANY WROCLAWSKIE. Tam spotykamy parke autostopowiczów (kto jak nie autostopowicz chodzi po nasypie drogowym, wzdluz autostrady!) pokazuja nam stacje paliw.
Pierwszym i ostatnim naszym polskim kierowcą okazuje sie sympatyczny kierowca ekipy filmowej, wysiadamy na stacji bezynowej kolo Legnicy. NIecale 15 minut i jedziemy w klimatyzowanym tirze (22 stopnie wewnatrz, na zewnatrz 30 stopni). Pan jedzie do domu do Kassel, po drodze opowiada o swojej pracy, wyjasnia mi terminologie drogowa po niemiecku! Wiecie nie mogę wjechać do miasta, zrozumiecie szef i GPS, ale wysadzę was na glownym wjeździe. Elbe Park. Powtarzamy jak mantre przez nastepne 2 dni. Idziemy w najdalsza stronę parkingu co sobie ugotować.Po 15 minutach nadchodzi deszczowa chmura. Chwile później niebo przeszywają blyskawice. Dwie biedne, zmoczone dziewczyny siedza w krzakach. Dzieki parasolkach i folii nasz dobytek nie zamókl calkowicie. Wracam na parking po swoj kubek z zupą... Idziemy do Elbe PArk - Ikei zastanawiamy sie nad noclegiem. ... Feld Lidka jedziemy tam: 4 przystanki, pętla, osiedle domków jednorodzinnych. Rozstawiamy namiot na lace kilkadziesiąt metrów od rzeki ELby (LABY).
W namiocie rozmawiamy do poźna, później nasluchuje kazdego szmeru. w Końcu zasypiam.
26 lipiec godz. 7:00
Otwieranie namiotu jest czynnosc, ktora nalezy sie delektować. Wychodzę. Wielka zielona polana w oddali Drezno i wchodząca w miasto rzeka, nasza rzeka Elba. Robimy sniadanie, skaldamy namiot, mowimy Guten Tag starszej pani przechodzej w oddali, dziewczynie w sukience i glanach uprawiajacej jogging. Spakowane idziemy zarzyć ranna toaletę!


NAsza Elba daje nam możliwosc rannej toalety, daj wodę, przekraczamy ją parokrotnie w ciagu dnia jeżdżąc po Dreźnie.
Kupujemy dzienny- Familijny bilet i jedziemy na dworzec kolejowy zostawić plecaki. Na lekko udajemy sie do najbliższej informacji turytycznej. Tam kupujemy mapę i zabieramy "makulature"- tj. darmowe foldery! Ziwedzamy wszystkie ważniejsze zabytki na starym rynku, nowa synagoge, cmentarz żywdowski.
Ok. 20
wysiadamy na Elbe Park.
Lidka idzie kupić wodę i ciasteczka. ok.. 21 rozladamy namiot na "starym" miejscu. Wieczorna toaleta w bardzo czystej Elbie. Kiedy siedzę przed namiotem, popijam ciepla herbatę, zagryzam polskim hlebem i pasztetem pieprzowym po Elbie plynie statek rejsowy. Na nim, ludzie bawia sie w najlepsze! Siedzę nade mną znów migocą gwiazdy. Jest cudnie.

27 lipiec

Kolejny dzień to podróż do Norynbergi, gdzie mamy zalatwiony nocleg u Asi. W drodze zabiera nas mama z synem. Pierwszy raz jadę 200 km/h... na parkingu oddajemy sie leniuchowania. Podjeżdżaja 2 autobusy, z którym wysypuje sie sterta dzieciaków.Obok Lidki siadają 4 dziewczyny. Robię oczy i pytam się je po polsku: "Skąd jedziecie?"- Kraków. Lidka już czlapie do kierowcy. Niestety nie wezmą nas... Chwile później machamy, wyprzedzac ich w mercedesie.
NAsz Driver jedzie do Stuggartu, ale dla niego jest "Kein Problem" i wjeżdża do miasta. Wysiadamy kolo glownego dworca! Asia- nasza hostka odbiera nas na placu. Wieczorem wraz z jej przyjaciólmi jedziemy na koncert muzyki klasycznej do parku. Sącząc niemieckie piwko, wsród tlumów mlodzieży (!!) rozmawiamy po polsku i niemiecku. Asia urodzila sie w Polsce :)
27. lipiec godz. 18:00
Tego dnia zwiedziamy Norynbergę od deski do deski. Bez mapy skręcamy w najpiękniejsze uliczki, przechodzimy przez najciekawsze mosty.
Z dwoma Turkami, rozmawiajac po polsku (!) jedziemy do Regensburga. Wysiadamy blisko drogowskazów: Camping platz i Zentrum. Mamy dosc spania na dziko. Jednak w glebi mojej glowy, odpycham swiadomosc spania na polu namiotowym. Idziemy godzinę, kierowani przez miejscową ludnosć: przez pana na rowerze, babcię, kierowce autobusu ! W końcu wchodzimy ostatecznie w zla dróżkę i wychodzimy prosto na ... aleję przy Dunaju! Lidka zostaje z bagażami a ja czlapie do campingplatzu. "Camping ist voll!" Leider, sic, Nie probuje dyskutować, a może nie chcę?! Ostatecznie zatrzymujemy się przy alejce 1,5 metra przy Danaju. Dunaju, modry Dunaju
28 lipca, 7:00
Lidka, czemu tak późno! - stwierdzam.
Przecież dzis mamy być w Melk! Zobaczysz, jeszcze dzis bedziesz moczyć nogi w austryjackim Dunaju! Tak naprawde nie chcialam uwierzyc w swoje slowa, a co dopiero wspóltowarzyszka! Trzeba szybko zwinąć namiot, bo ludzie już uprawiają jogging, nordic-waking. Tak, osoby w różnym wieku, różnej plci! Wspaniale zjawisko!
Pojawia się codzienne pytanie: w którą stronę do autostrady? [nie mamy mapy Regensburga] Po to Bóg dam czlowiekowi jezyk, żeby pytal!
godz. 12:00
Dziewczyny wsiadajcie, podwioze was do wylotowki na Passau! Stąd byloby wam trudno tam pojechać- mówi nauczycielka matematyki :) Później już tylko prawie godzinne ustawienie się w dobrym miejscu i po 15 minutach jedziemy przed Passau. Na tankstelle zauważamy polskiego, poznańskiego tirowca. Już Lidka ma isc w jego strone, gdy nagle zatrzymuje sie auto: tata w jednym aucie a syn w drugim z Rumunii! Wiec ziuu do Linzu w Austrii! Jestesmy w Austri! Yeah!
godz. ok 17
Spotykamy na tankstelle innych stopowiczów. Jednak mamy zbyt malo czasu, by pogadac z nimi. Radosne "HI!", 2 minuty i jedziemy juz w sympatycznym "ogórku" z tatą i jego córą z Salzburga. Mają urlop, jada do Wiednia, a że Melk jest po drodze- czemu nie? warto zwiedzić!
Uwielbiam, dzielić sie wrażaniemi z innymi, nie jest to chwalenie się. Jakkolwiek, nigdy! nie odczuwam wyższosci nad kimkolwiek. Uwielbiam dzielic sie swoja radoscia i lubie wzbudzac ta radosc u innych ;)
Byla godzina 19, zas klasztor o 18 jest zamykany. Jednak my zrobilismy sobie pamiatkowe zdjecia przed klasztorem, wymienilismy sie mailami i ... otrzymalismy zaproszenie do Salzburga! :) Pozegnalismy symatyczna rodzinkę i zastanawialysmy sie nad noclegiem ... Moze tu?- pytam Lidke Gdzie jest Dunaj? - pyta sie Lidka EE on jest dosc daleko- odpowiadam. Lazimy w ta i z powrotem, ogladamy fabryke wiór (?) wracam z powrotem w strone klasztoru. Starsze malzeństwo pyta sie; skad jestesmy, czy nie potrzebujemy pomocy. W końcu, starszy pan prowadzi nas do klasztoru i probuje zoorganizowac nam nocleg dla pielgrzymów- jak mówi. Niestety furta jest zamknięta. Pokazuje nam jak mamy dojsc do campingu! Idziemy uliczkami malego Melk. Prawdopodobnie wzbudzamy spora sensację, ludzie popijajacy winko pod parasolkami dziwnie sie nam przygladają ;) ok 22 wpadamy do recepcji. Oprożniamy portfele 11 euro za 2 osoby i namiot. W koncu mozemy w cywilizowany sposob skozystac z cieplego prysznica, wyprac ciuchy, spokojnie sie wyspac, zjesc itp. :) Tego nam bylo trzeba - jest srodek wycieczki- 5 dzień.
P.S
Mimo, że Lidka nie zanurzyla nóg w Dunaju, dotarlysmy do Melk !
29 lipca 12:00 O tej godzinie zostawiamy plecaki w gospodzie- recepcji i idziemy do klasztoru. W zasaszie uciekamy tam przed burzą i ulewą.
Klasztor sowim ogromem powala. Jest to najwiekszy zespól klasztorny jaki widzialam. Prowadzony przez benetyktynów, 16 tys. ręcznie napisanych ksiąg, muzeum stworzone z pomyslem -dosc orginalne! Sam kosciól przepelniony barokowymi zdobieniami, zlotem i marmurem. Czuję dziwna potrzebę, uciszenia swoich mysli, zatrzymania się na chwilę. Kontemplacji. Ora et labora.

Tak, zatrzymujemy się tu, w ogóle się nie spieszymy.
Po zwiedzianiu klasztoru, idziemy do informacji turystycznej, dostajemy gratis plan miasta, odwiedzamy BILLA`ę, kupujemy miejscowego winiacza z Wachau :) Szukamy kafejki internetowej. teraz musze sprawdzić, czy przyszla jakas pozytywna wiadomosc z wiednia (jutro mamy tam jechać, o ile ktos sie zglosil w przeciwnym razie robimy jednodniowy desant na Wieden z plecakami) nie, nie, nie -powtarzam .. aż YEAH! Lidka &^% jedziemy do Wiednia!- nie moge powstrzymac radosci. Szybko spisujemy telefon do Katrin, jak dojechac, jeszcze pare informacji o nasze "wybawczyni" :) Podejmujemy decyzje: Jako prezent: czekoladki Wiedenskie i BALSAM POMORSKI ( Lidka, go wpakowala na wypadek braku wody :)) Doskonaly pomysl! Jeszcze strasujacy dla mnie telefon po niemiecku do Katrin ! Uff :) i pelne euforii, nie zwazajac na godzine brykamy po sklepach z pamiatkami! Lidka, studzi moje checi kupienia paru "pierdul" i "bezuzytecznych rzeczy" idziemy na camping.

Jeszcze prysznic, obiadokolacja. Kas.., zobacz Polacy- mowi. Odwracam glowe, oj rzeczywiscie! - odpowiadam patrze sie jak przyglup na mloda pania. "Smacznego!" - wita sie Wroclawianka. Widzimy tak pieknie umiechajace sie dziewczyny, ze stwierdzielismy to musza byc Polki!- mówi i tu porozmawialismy o naszych planach, wroclawska rodzinka poradzili nam jak i co zwiedzić. Na koniec, standardowe pytanie; czym przyjechalycie?- pytaja sie, EEE- chwila zmieszania, STOPEM?- pyta sie, kiwamy glowami. Ja cala Grecje i Wlochy jeżdzilam na stop- odpowiada :)... i wszystko jasne!
Poczatkowy plan to Krems, niestety nikt się nie zatrzymymuje.
Wiec nastala szybka zmiana St. Polten :) i Już jedziemy do niedalekiej wioski. Tam na górce z przepięknym widokiem na Austrię idziemy spać.
30 lipca
8:00
Sloneczny poranek
Po nieudanym otwarciu wachu`skiego wina, spozywamy tosty z cudnym widokiem. Zwijamy namiot i idziemy do wioski.
Starsza pani pyta mnie sie cos w "totalnie niezrozumianym dialekcie austryjackim!" Proszę sie nie przejmowac, jak rodzina ze zachodniej Austrii pisze do mnie list, rozumiem tylko polowe z niego!" - pociesza mnie nasza driverka. Z
nia tez jedziemy do Wiednia, kupuje nam bilety, daje plan metra. Cos niesamowitego! Cudownego! Jestesmy w Wiedniu!
Kierunek na Dwrzec Glowny, za 2,5 euro pakujemy plecaki do schowka i idziemy szukac informacji turystycznej. Troche czas u minelo, jak ja odnalazlysmy: Przy Oprze! Zaopatrzone w mapy i makulature, jedziemy na Fassangasse do Katrin.
Nareszcie! :) Cywilizacja!
Katrin- wspaniala osoba, studentka socjologii, niestety nigdy nie stopowa, ale jak opowiedzialam o mistrzostwach jej i jej przyjacielowi to... zobaczylam ten blysk w oczach!!! :) 2 godziny snu i marsz na miasto. Wieden w nocy jest najpiekniejszy. Bezustanna rozmowa na tematy: spoleczne, kulturowe, kuchenne, polityczne, podroznicze, ... :)
W czasie naszego pobytu, kolejnego dnia: pojechalysmy do Schoenbrunn, Parlament, Hofburg, Belveder, katedrę sw. Stefana, kosciól wotywny. Oczywiscie tylko Schonbrunn i Belveder swiedzilysmy w calosci, na piechote przewedrowalysmy pol Wiednia, targ na Linke Strasse, ratusz, parlament, opere, belweder gorny (w Srodku) kosciol wotywny, katedre i wiele inncyh kosciolow... Wykonczone przyszlymy o 23!! :)
2 sierpnia
Sniadanko z Katrin i jej wspóllokatorką z Tyrolu. Rozmowy na różne tematy w tym także o radio Maryja! Tak, w Austrii tez istnieje, jednak "nieco " inne niz nasze- polskie.
ok. godz. 18
Kazde z nas powtarzalo: Jak mi sie nie chce!AA! jechać!
w koncu musimy sie "wywlec", oj dlugie to bylo pozegnanie :)
Znow na "chybil-trafil" znajadujemy miejsce do stopowania, kierunek Bratyslawa
ok. 21 :00
jestesmy w Malasycky w Czechach. Znajdujemy nocleg przy domkach jednorodzinnych, gdzie ciagle piszczy maly pies...
3 sierpnia
Musze dzis byc w domu! Jutro mam praktyki! Budze sie z mysla ze tak wlasnie bedzie.
Jemy sniadanko z widokiem na... salon samochodowy Skody! ok 10:00 jedziemy juz do Ostavy (Slowacja) a dokladnie na granice polsko-slowacka z tata i synkiem. Wspaniale toczyly się nasze rozmowy, Lidka jako Slazaczka, bardziej rozumiala slowacki niz ja, takze ona byla "tlumaczka" HEj, Hej ! :)
godz. 13:00
WoW! Pierwszy raz w życiu ciesze sie tak, z przekroczenia granicy polskiej! Jestesmy w Polsce! Nareszcie! Ciesze sie jak oglubiona! z Polska flaga lapiemy stopa do Rybnika :) W Rybniku niestety nikt, oprocz starego czerwonego maluszka sie nie zatrzymal. jednak Pan widzac nasze plecaki, stwierdzil ze sie nie zmiescimy. Fakt. Jednak w jego strone bijemy wielkie uklony! Dziekujemy!
Idziemy wiec do REALA, spozyc NIEDZIELNY Obiad - wciagam 2 mega -pyszne zapiekanki, popijam zimna kawwką, co za smak! Pelnej rozkoszy oddajemy sie jedzac krecone lody! Jedyne 3 zl. POtem czekamy 20 minut na spoźniajacy sie autobus. [Myslalam, ze wyjde z siebie]. Poźniej na 30 minut spóźniony pociąg Slązak i ... rozkoszujemy się niesamowita miejscówką przy toalcie w klasie 1. Tak nie ma miejsc, nawet tych stojących w klasie 2 ... nie będę komentować
o 23:30 przyjeżdżam pociągiem PKP do Zielonej Góry!

Veni, vidi
zdjecia będzie mozna ogladac na picassoweb dopiero w październiku

Przepraszam za liczne bledy gramatyczne, stylistyczne, interpunkcyjne, ortograficzne i powtórzenia Nie jestem humanistką i nie chce mi się poprawiać już tego tekstu :)
Oczywiscie zawarlam nie wszystkie, jedynie najważniejsze fakty z naszej podrozy. Nie rozwodzilam sie nad pieknem widokow, rozmowach z driverami, spotkaniem pana z bananami itp.

czwartek, 7 sierpnia 2008

Krótka rozprawa ;)

Wracalam z deptaku. Chlodny wieczor po naprawde upalnym dniu. Mamy nie ma w domu. Nikt nie ugotuje jutrzejszego obiadu. Wpad
łam na pomys
ł zakupów. Tak- pomyslalam kupie żel pod prysznic, filety z ryby i zimne piwko... Przy okazji chcialam sprawdzic czy na etykietach piw w butelkach jest dodatkowa kaucja tzn. czy jest ona napisana. Kolejka do kasy. Prosze o dowód osobisty- pyta się pani kasjerka. EEE nie mam dokumentów przy sobie- mysle. Wiedzialam, że pani się o to zapyta!- mówię. Kolejna osoba mówi mi, że nie wygladam na swoje lata, ba wygladam na mniej lat niż 18 !! -odpowiadam. Jednak dobrze, że pani się pyta o dowód, cóż nie wypiję sobie zimnego piwka :D - kończę.
- To pani jest mlodziutka, ile pani ma lat?- odpowiadam smiechem, -szesnacie? (już nie mogę ze smiechu) -przepraszam, ja wiem że kobiet nie wypada pytać... Panie Kierownik może pan mi powie? - heheh nie nie -Ej Jurek, ja też bym ci nie dal 57.- s
łysze g
łos z dźwigu. A co dlatego że jestem opalony? Ale niech pani się nie obraża, to sa komplementy. - Ja się nie obrażam, dziękuję!

Wiecie co? Chcialabym miec 16 lat... :)

Pewnie co niektórzy czekają na krótki opis wycieczki stopowej. Jednak ciezko mi sie zebrac do spisania jej. Zawsze mam dylemat, jakie zdarzenia są godne uwagi, co dokladniej opisać. Wynika to przede wszystkim z tego, że tych ważnych wydarzen by
ło tak wiele, bo każda godzina byla wielkim pozytywnym zaskoczeniem, malym cudem tj. spotkaniem fantastycznych, nietuzinkowych ludzi, przezycia niecodziennych (dla mnie) sytuacji. Jest ich cale mnostwo. Nie wiem o czym pisać, co Was interesuje. Dlatego mam wielka prosbe, co wg. czytelników jest ważne. O czym chcecie przeczytać. Proszę Was o pomoc!

Tak po krotce: na moich praktykach, naprawde wiele sie dzieje, codziennie poznaje nowe rozwiazania, ciagle cos sie dzieje. Jak dla mnie, sa one wielce pouczajace :D Nawet w kwestiach tzw. miedzyludzkich: nawiązanie dialogu z drugim czlowiekiem. Ucze sie szanowania ludzi- różnych ludzi w różnym wieku, plci tzw. "brzydkiej", o róznym wyksztalceniu. Co tu dużo pisać. Kobita na budowie ma gorzej, cięzej - jeli chodzi o relacje z męską kadrą wykonawczą niż facet. Ja jestem poprostu tego cholernie ciekawa- wszystkiego. Zobaczymy co przyniesie dzień.

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

krótko:)

3h snu- pelne zadowolenie z kolejnego dnia
moja praktyka: budowa, zobaczymy co pokaże czas! ;)
Bądźmy dobrej mysli
opis wyprawy wkrótce

Nasi sąsiedzi- czyli w 10 dni po 5 krajach

Godzina wskazuje późną porę.
Nie mogłam wręcz nie otworzyć bloga i napisać parę zdań z skończonej parę godzin temu eskapady po "naszych sąsiadach".
Ostateczna trasa:

Wrocław *(PL)- Drezno **^(D)-Norynbergia *^(D)-Regensburg *^(D)-Melk *^(Austria)- Wiedeń **^(Austria)-Bratysława(SK)- Malaskotice *^(SK)- Ostrava (CZ)- Rybnik(PL)- Gliwice(PL)- Zielona Góra (PL)

*, **- ilość noclegów (jeden * lub dwa *)
^- miejsca zwiedzane, pozostałe przejazdem
kto nas zabrał (narodowości, pochodzenie): Polak (1!), Niemiecy( ),Austryjacy( ), Turcy(1), Węgierzy (1), Słowacy(2)

()- ilość aut

Chciałam podkreślić, że w czasie tej 10 dniowej wycieczki, przejechaliśmy 5 państw (Polska, Niemcy, Austia, Czechy, Słowacja). Do ostatniej chwili nie byliśmy pewni kierunku naszej wycieczki Praga czy Drezno !? :)
Spałyśmy nad /i zażywałyśmy ranną kompiel w Elbie (Łebie) i Dunaju ;)
Poznaliśmy świetnych ludzi!! Zaczynając na rodzince jadącej na wakacje po Turka mówiącego po polsku :)

Bardzo dziękuję naszym Hostkom ;) Asi i Katrin i ich przyjaciołom za wspaniałe przyjęcie!
Oczywiście zapraszam ich w polskie Tatry! :)

Ciąg dalszy dziś... weiczorem

piątek, 25 lipca 2008

kom w drogę temu czas! :D

Tak, jestem już we Wrocławiu! Jutro jedziemy, tzn, ja i Lidka :D Do kąd? Do Drezna tak na poczatek. Ja w drodze się nie pozabijamy na noże to pojedziemy dalej.. dokąd? Może do Norymbergii? :D Jutro zdam relację. Będziemy uważać :D Całkowity spontan.. I love it:D Rano... kierunek- Bielany Wro :D przez Zgorzelec Do Drezna tylko 300 km!

poniedziałek, 21 lipca 2008

Najpiękniejsze slowa Psalmu, które uda
ło mi się do tej pory znaleźć.
Slowa te są moją modlitwą. Czasem mam ochote je wykrzyczec. Zwlaszcza gdy widze cuda w moim zyciu, w zyciu innych, gdy widze gory, morze, wschody i zachody slońca, niepojęte dla mojego umyslu sytuacje i widoki.

Psalm 139: Bóg wszystko przenika
Panie, przenikasz i znasz mnie,
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły,
widzisz moje działanie i mój spoczynek
i wszystkie moje drogi są Ci znane.
Choć jeszcze nie ma słowa na języku:
Ty, Panie, już znasz je w całości.
Ty ogarniasz mnie zewsząd
i kładziesz na mnie swą rękę.
Zbyt dziwna jest dla mnie Twa wiedza,
zbyt wzniosła: nie mogę jej pojąć.
Gdzież się oddalę przed Twoim duchem?
Gdzie ucieknę od Twego oblicza?
Gdy wstąpię do nieba, tam jesteś;
jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę.
Gdybym przybrał skrzydła jutrzenki,
zamieszkał na krańcu morza:
tam również Twa ręka będzie mnie wiodła
i podtrzyma mię Twoja prawica.
Jeśli powiem: Niech mię przynajmniej ciemności okryją
i noc mnie otoczy jak światło:
sama ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie,
a noc jak dzień zajaśnieje:
mrok jest dla Ciebie jak światło.

Ty bowiem utworzyłeś moje nerki,
Ty utkałeś mnie w łonie mej matki.
Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła.
I dobrze znasz moją duszę,
nie tajna Ci moja istota,
kiedy w ukryciu powstawałem,
utkany w głębi ziemi.
Oczy Twoje widziały me czyny
i wszystkie są spisane w Twej księdze;
dni określone zostały,
chociaż żaden z nich jeszcze nie nastał.

Jak nieocenione są dla mnie myśli Twe, Boże,
jak jest ogromna ich ilość!
Gdybym je przeliczył, więcej ich niż piasku;
gdybym doszedł do końca, jeszcze jestem z Tobą.

[[[ TEN FRAGMENT JEST DLA MNIE WIELKĄ ZAGADKA, CZEMU AUTOR GO STWORZYL
Boże, obyś zgładził bezbożnego,
niech krwawi mężowie idą precz ode mnie!
Oni przeciw Tobie zmawiają się podstępnie,
za nic mają Twoje myśli.

Panie, czyż nie mam nienawidzić tych, co nienawidzą Ciebie,
oraz nie brzydzić się tymi, co przeciw Tobie powstają?
Nienawidzę ich pełnią nienawiści;
stali się moimi wrogami.]]]

Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce;
doświadcz i poznaj moje troski,
i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej,
a skieruj mnie na drogę odwieczną!

Kochaj swoje życie



cudne ;)
takie naiwne a takie ważne



Mój Kochany Bono ;)

jeszcze link do fantastycznego Walk ON in YOUTUBE

Ciągle gdzieś mnie ciągnie

Czemu caly czas mysle o kolejnej podrozy? Czemu zawsze moje mysli sa niebezpieczne? Czemu caly czas planuje? Czemu mysle o przeszlosci?

Dzięki jednej/ostatniej osobie planuję kolejną podróż. Wyjazd w czwartek lub piątek. Chcemy zwiedzić Pragę. Później wjechać do Austrii: Wiedeń? Salzburg? Tyrol! ;) Po cichutku mylę o myslę o slonecznych Wloszech, a dokladnie o Wenecji.

2 dziewczyny. Jedna z nich "ma na swoim koncie" już 2,5 tys. autostopem. Mimo, wszystko boję się i będę uważam. Będziemy cholernie uważać!

-----
Die naechste Reise nach Praha. Ich werde sehr vorsicht!
Mal sehen...

O tym jak pachnie Wrocław




Miasto, które mnie dosłownie przyciągnęło. Wybrałam je podświadomie. Teraz w częsiowo mieszkam, studiuję. Uwielbiam spacerować samotnie po ciesnych uliczkach. Kamienice górują ponad mną, ściskają mnie swoją nawzajem brzydotą, egoizmem. Wrocław pachnie gorącym słońcem. Bo Wrocław jest taki "swojakowy"