sobota, 28 marca 2009

Jestem w pełni napełniona transportowo! :) PO Dniach Transportu w Krakowie, po dwóch bardzo intensywnych dniach, bardzo transportowych, z nową wiedzą, nowymi doświadczeniami, nowymi zdjęciami zdjęć z Krakowa, nowymi znajomościami- mogę rozpocząć buszowanie w poszuakiwaniu informacji. WIem, jedno to że mogłam podróżować po Europie prze ostatni rok, to nie był przypadek!!! Dzięki temu wiem, że co mam robić :) Wiem, co chcę w przyszłości robić :)
Wiem jedno, tylko wyssanie informacji z zagranicznych newsów na temat komunikacji, systemów sterowania umożliwi mi na bieżąco kontrolować to co dzieje się na rynku komunikacyjnym. Angielski, niemiecki i ... obczajanie holenderskiego(broszurki ze słowniczkiem (czego nie robi się dla ścieżek rowerowych)

Mało czasu, zu wenig Zeit, zu wenig, aber ich fülle mich, dass ich in Erfüllung gehen. Trozd allen verschiedenen Problemen,die ich habe... so ist das Leben Ö=

poniedziałek, 23 marca 2009

Wiem, co mam robić... :)
Czuję, że mam mało czasu, że powinnam cały czas działać. Moja fascynacja komuniakcją miejską, ostatnio ścieżkami rowerowymi się pogłębia :) Wiem, ze musze uczyć się niemeickiego. Czemu? żeby tłumaczyć ulotki, rozporządzenia Ministerstwa Komunikacji miejskiej i wodnej (holenderskie) !!

niedziela, 22 marca 2009

poniedziałek, 16 marca 2009

niedziela, 15 marca 2009

inspiracja

Cudowna i niewytłumaczalna jest inspiracja. Ludzie, wydarzenia, w których bierzemy udział. Wszystko to daje nam mnóstwo energii do tworzenia czegoś nowego do osiągania kolejnych stopni swoich marzeń. Dzięki nim mogę się rozwijać, w końcu po wielu nieudanych próbach widzę jasno swój cel. Oczywiście zawsze jest bardzo trudno, zawsze trzeba się przedrzeć przez zastępy innych, całkowice odmiennych złych podszepów. Te podszepty są jak długie oślizgłe pędy, jak krzaki plączące się pod nogami. Bardzo przeszkadzają. Nie, trzeba iść dalej. Widząc jasno swój cel. Zaprzeć się i iść.
Inspiracja nie przyjdzie sama. Trzeba jej pomóc. Nieraz w dość zwariowany sposób. Kiedy wszyscy pukają się czoło i mówią, straci się to, czy tamto, (to czy tamto- cywilizacyjne), spróbować ją znaleźć. Te niedowiarki, będą siedzieć w swoich czterech ścianach, tłoczyć :) spokojne życie przy stercie papierków. Oczywiście każdy jest inny. To świetna sprawa. Jaki świat byłby nudny, pełny Wujków- Mattów-Podróżników, czy Panów i Pań Nudziarskich. Wiem, że każdy człowiek ma swoją drogę, swoje problemy, które sa na jego miarę. Dosłownie.
Wracając do inspiracji. Później jest juz tylko... cholernie trudno. Widzisz cel. Jednak jest on tak trudny do osiągnięcia- myślę sobie. Trzeba być cholernie upartym. Każdego dnia powtarzać, musze to czy tamto zrobić. KOlejne upadki, kolejne niezrealizowane małe cele. Jednak wiesz, że musisz zrealizować najpierw te małe cele. Później będzie już tylko lepiej. Potrzeba dużo mobilizacji.
Resztę dopomagają ludzie, którzy zlatują z nieba. Dosłownie.
Najważniejsze, żeby był cel. Była chęć tworzenia czegoś nowego, niepowtarzalnego, własnego. Brak rutyny. Usłyszenie swojego serca.

Dusza odkrywcy
nie doczeka spokoju
ostatni pociąg
nigdy nie będzie ostatnim
kolejne pragnienie
nigdy nie będzie ostatnim
tworzyć coś własnego
brak rutyny
niepowtarzalnego
cel widoczny
dużo trudniej niż,
bez celu
niepowodzenie
podnoszenie
kumulacja
jak w totolotku
wrażeń
brak czasu
chwila odpoczynku
jeszcze dłużej
nie mogę usiedzieć
chcę znów jechać
Walk on

środa, 11 marca 2009

powrót :)

Chcialabym napisać, że powracam do wspinania.
Dziś budzę się z ogromnymi zakwasami na rękach i barkach. To cudowne stare uczucie powraca. Wczoraj po krótkim wspinaniu i wieczornym intensywnym bieganiu, poczułam się nareszcie porządnie zmęczona fizycznie.
Podobno bieganie i inne formy aktywności fizycznej wpływają na podwyższenie hormonu szczęścia :)

wtorek, 10 marca 2009

każdy powinnien posiadać w swoim sercu ten skarb, jakim jest żywa i duchowa obecność Pana. Niech pracuje, modli się lub czyta, każdy powinnien móc powiedzieć o sobie, że posiada ten nieprzemijający dar, jakim jest Duch Święty.

środa, 4 marca 2009

Ciąg...góry i stolica..




W ciągu tego tygodnia pojechałam na a) na Rajd (sob.-niedziela), b)do Warszawy
Rajd był fantastycznym przezyciem, nie mniej fascynującym była gra w mafię, która z partii na partię podobała mi się coraz bardziej :) Nie zapomnę rozgrywki w pociągu. Wracaliśmy już z gór Złotych a dokładnie pociagiem z Kłodzka do Wrocławia. 12 osób w przedziale w tym jeden starszy pan XD. Jedna osoba leżała na półce na bagaże (nie bywała mafią...)W sumie odbyły się 2,5 rozgrywki. Ostatniej partii nie skończyliśmy, ponieważ pociąg pojawił się n stacji PKP Wrocław. Podobno mamy skończyć ją na spotkaniu porajdowym, ciekawe kto jest mafią :D :D
Po wspaniałym rajdzie z ogromna ilością śniegu, ogromnym zmęczeniu, przepysznym rosołku przygptowanym przez gospodynię naszej bazy w Lądku Zdroju, oglądnięciu paru nietoperzy z bliskiej odległości. Po wyładowaniu z pociągu, razem z Anią ok. 19:45 pojechałyśmy do PTS (jedzenie na wagę) na wypaśny, pokrzepiający obiad. Na moim talerzu mięso stanowiło ok 80-90 proc. polane było wybornym sosem, ziemniaczki i surówka. kosztu 8:05 zł :)



Szybkie, wieczorne przepakowanie się do innej torby.
o 5:20 ruszam do Warszawy.
o tej podróży możnaby pisac osobną historię.
Pojechałam tam, aby poznać strukturę i moje przyszłe zadania na polu Habitatu a dokładnie remontu budynków w Kępnie k. Wrocławia.
Napiszę, że jestem zachwycona. Mam mnóstwo pomysłów jak rozwiązać problemy remontowe. Wiem, że sporo będę musiała się nauczyć. Będzie to kolejna ciężka, pouczająca lekcja. Zapewne również piękna :)
Z czym kojarzy mi się stolica?

ze zwierzętami( mnóstwo kaczek w parkach, zaprzyjaźnionych gołębi,), ludźmi z pasją (moja ciocia, mój kuzyn, ekipa habitatu), wysokimi, fantastycznymi budynkami, ciepłym kolorem elewacji Zamku Królewskiego, ogromną (pozytywnie) ilością aut, zachodzącym słońcem na Krakowskim Przedmieściu.

Po obowiązkach(miłych!!) szybko wskoczyłam w autobus numer 180 (trasa turystyczna) wyskoczyłam w Łazienkach, pospacerowałam alejkami, popodziwiam pawie, wskoczyłam w 180 pojechałam na Krakowskie Przedmieście, wstąpiłam do kościoła św. Anny, Wizytek, Nowe Miasto, Stare MIasto, punkt informacji turystycznej (bo trzeba wziąźć mapę ze sobą i dowiedzieć się jak dotrzeć do Cioci :)) Na Woronicza porozmawiam z panią z którą jechałam i wysiadła na tym samym przystanku na Puławskiej:) czysta Warszawianka z Mokotowa.
Kolejnego dnia:)
Poszłam do Muzeum Powstania Warszawsiego, jednak niestety było zamknięte (wtorek!!!) wiec wpełzłam do Muzeum techniki w Pałacu Kultury i Nauki. Pooglądałam stare telefony, przeciętego malucha, silnik Mercedesa, analizator pierwszy równań różniczkowych i wiele innych eksponatów. Porozmawiałam z kuzynem, który jest tam pracownikiem, a szefem w muzeum Motoryzacji (przy ul. filtrowej) i...
bryknęłam pędem na pociąg:)
Polecam kupić bilet dobowy 4,5 zł!

Warszawa podoba mi się. Fascynuje mnie swoim ogromem, ilością ludzi, garniturami i ważnymi biznesowymi sprawami. W żadnej ze stolic Europy nie odczułam tak mocnego uczucia jak w sercu Warszawy, przy Pałacu Kultury wśród wysokich budynków.
Lubię takie miasta.
Niezapomnę jak podczas jednego pobytu w Warszawie. Okno hostelu na Pradze wychodziło na Centrum. Jak zachodziło słońce, jak zaczynały zapalać się lampy, jak oświetlenie city przelewało się różnymi kolorami.