wtorek, 31 maja 2011

burzowo i bardzo relaksowo:)



a tu samolot mojej mamy:=)

poniedziałek, 30 maja 2011

Jeśli robi się coraz goręcej to znaczy, że zaczyna się sesja na uczelniach. Goręcej w mózgach, przegrzane komputery, gorące dni. Niestety najprawdopodobniej nie lecimy do Oslo, bo będziemy się w tych dniach uczyć! Muszę znaleźć kolejną praktyko-pracę, pouczyć do egzaminów... Szkoda, bo host się znalazł pod Oslo w drodze z lotniska po drugiej stronie (zatoki?) Zresztą bardzo ciekawy, a pogoda też zapowiada się dobra. Nic, Norwegia nie zając, nie ucieknie!
Swoją drogą, szkolimy się w ping-pongu ;] hehe w wersji "bez podkręcania" wygrywam z R.! :)


Specjalnie dla Emi, żele-koty łapiące stopa bez zwierzęcej żelatyny :)

czwartek, 26 maja 2011

Agresja komputerowa

tak, mam agresje komputerowa. Po trzech miesiacach stwierdzam, ze ostatnia prace na jakbym sie zdecydowala to praca przy komputerze. Bardzo doskwiera mi czynnosc zwana siedzeniem. Wyglada to tak: na praktykach przed komptem 7h, potem w mieszkanku kolejne 3-4h. Mam dosyc.
Mam plan na moja dalsza kariere, wiem jednak ze powinnismy przeprowadzc do Szwajcarii. A w Szwajcarii.... :) tez jest plan..!c

środa, 18 maja 2011

Szparagowo


Szparagi zapiekane w sosie holenderskim



Ułożyć przekrojone wzdłuż szparagi na blaszcze, zalać oliwą. Piec 15 minut w 200 stopniach.
Można zalać sosem holenderskim lub mieszanką (chrzanu ze śmietaną).

Sałatka:
sos:

miód, musztarda, roztopione masło;)






środa, 11 maja 2011

Swiss-owo

Opanowuje mnie Swiss-omania. Poluję na ogłoszenia hotelarskie/ gastronomiczne w górskich ośrodkach turystycznych w Wysokich Alpach, śni mi się Zermatt. Zapomniałam dodać, że interesuje mnie tylko stawka >1500€ netto na miesiąc (5 dni w tygodniu) :D

UPDATE
w sumie nie wiem, czego chce! Chyba pomysle o karierze i w te wakacje zostane jeszcze w Berlinie...

poniedziałek, 2 maja 2011

mamy pietruszkę

Jak pięknie, początek miesiąca i piszę pierwszego posta na blogspocie. Wracając z praktyk, pomyślałam, że coś napiszę, ale już zapomniałam. Napiszę więc chaosowego spontana (dla wszystkich wielbicieli Chaosu).
Zmokłam dziś. Po prostu olałam prognozę pogody, lekko padający deszczyk, więc pojechałam rowerem i okropnie mnie zmoczył deszcz, ręce mi z zimna zgrabiały. Jako, że dziś gotowałam na Ziomów obiad (ŻUREK z paczki WINIARY plus cebula, ziemniaki, kiełbasa i jajka), musiałam kupić po drodze jajka i pietruszkę. Była tylko taka doniczce, więc wzięłam. Ugotowałam żur, zaserwowałam Ptasie Mleczko i wszyscy się cieszyli ("oni jedzą tylko wursty").
Aktualnie jest dobrze. Cieszę się na widok "przewodnika HBS", bo w nim znajdują się pięknie wytłumaczone przykłady z całej Galimatiasu Ruchu. Nawet taki Chaos jak ja coś tam potrafi zrozumieć. Jadąc dalej, przykłady- tabelki Ziomy wykorzystują w plikach Exel. Mając taką wiedzę można zawładnąć rynkiem =) Osobiście nie uśmiecha mi się siedzenie przed nędznym monitorem dlatego już teraz rozmyślam leciutko, co będę robić między lipcem a połową września. Bardzo chciałabym wkręcić się w coś iście budowlanego. Najbardziej interesowałabym mnie organizacja na spektakularnej autostradzie. Taaak! Wszyscy spieszą się na EURO 2012 ! :D Czuję już ten żar i skwar asfaltu na mojej bladej twarzy. Pewnie Szanowni Państwo S., będą potrzebować Murzynów do pracy :D "Ja chcę, ja chcę!" Brakuje mi po prostu luźnej gadki Panów Polskich Budowlańców. Ahh te soczyste słowa! Stop najpier Gos (zoorientowani wiedzą kto to jest :D).
Już w ostatnich dniach zaczęłam się denerwować "nic nie robieniem" (czytaj: wszystkiego oprócz projektów na studia). Dziś mam tyle siły i zapału, że ... zaczynam! Ta siła objawiała się już dziś na praktykach =) 8h przed kompem plus 3h przed kompem, niezła statystyka =) Energia powstaje z bardzo naiwnych czynności. Przykładowo w sobotę ograłam R. w ping-ponga. Uważał się za takiego Mistrza. Poległ. Więcej szczegółów nie ujawniam.
Tylko rutyna pozwoli mi wyjść z zimowej stagnacji. Tak mi się wydaje?

Najgorsze jest planowanie. Mam jakieś punkty graniczne, które mogę wykorzystać. Jednak między nimi jest dziura i wielki znak zapytania. Luka należy do spontaniczności. Teraz trudno mi zobaczyć idealnie wykreowaną przyszłość. Na pewno chcę dalej się uczyć (" bo jestem zawziętym skurczybykiem") i cieszę się (i nie żałuję), że takie szaleńcze posunięcia wykonałam, bo to mnie dalej mobilizuje. Gdybym zostałam dalej we Wrocławiu, pewnie pozostałabym idealnym, pysznym inżynierem z pragnieniem zarobienia zł, zł, zł na początek. Teraz nastawiam się na doświadczenie i potrzebę tylko na przeżycia finansowego. Gdybym miała możliwość odkrywania "nowych terenów" nie wahałabym się, bo ludzi się nie boję, chociaż trudno mi nieraz otworzyć pysk w grupie. Dalej będę z tym walczyć, ale teraz na pewno nie sama. Bo w grupie raźniej i łatwiej i bardziej efektywnie zwalczać swoje słabości.

Pietruszkę przywiozę jutro=)