środa, 28 września 2011

nareszcie!

Parę najważniejszych dni już za nami. Wszystko szczęśliwie się zakończyło i mamy dach nad głową, a w październiku nawet dwa dachy, bo pod nowy wprowadzamy się już w sobotę:) Bardzo się cieszymy, bo teraz będzie o wieeele bliższej do pubów, klubów i przede wszystkim centrum. Przeprowadzamy się z cichej, rodzinnej, pełnej domów spokojnej starości dzielnicy do centrum. Do tańszego lokum!

Wczoraj odkryliśmy świetną indyjską restaurację. Na obiadku byliśmy około godziny 14, a między godzinami 13-17 dania są tańsze (dla pracowników) i z dodatkowymi sałatkami, zupkami i chrupkami. Wybraliśmy: owcę w mocno przyprawionym sosie, startym serem, śmietaną, migdałami i orzechami nerkowca, w kolejnej miseczce był na ostro przyprawiono kurczak ze świeżym imbirem, czosnkiem i papryką. Na początek podano zupkę Garam Shorba z indyjskim chlebkiem, na szczęście na wyrównanie smaków był talerz warzyw pomidora, ogórka, sałaty. Bardzo się objadłam, było wybitnie pyszne, duże, ale sama nie poradziłabym sobie z taką, a może i trochę mniejszą porcją. Jako, że nie jestem dżentelmenicą i uwielbiam mówić o pieniądzach, napiszę ile wydaliśmy kasy za jedzonko 11,5€ Myślę, że za taką ilość jedzenia to naprawdę korzystna cena. Zawsze to coś innego niż kebap :)







Wcześniej kupiłam całodzienny bilet, więc postanowiliśmy pojechać na lotnisko Tegel, aby dowiedzieć się o ofertach super last minute, ale po drodze weszliśmy na wystawę, gdzie były przedstawione plany rozwoju miasta, poszczególnych dzielnic, projekty i makiety nowo budowanych budynków i co najciekawsze plany zagospodarowania zamkniętego rok temu lotniska Tempelhof.
Wieczorem, już po szczęśliwym odebraniu kluczy, pojechaliśmy po farbę, spóźniliśmy się jakąś godzinę:) więc odwiedziliśmy Mc`Donald :D

-------
Dzień wcześniej odwiedziłam Poczdam. Pozałatwiałam wszystkie dokumenty na uczelni, pokserowałam notatki i przykładowe egzaminy na wykład. Chwilę pospacerowałam Nowym Ogrodzie. Nie ma tu stada turystów tj. jest w Ogrodach Sanssouci.
Fajnie przyjść tam od strony Alexandrówki, czyli wiejskiej rosyjskiej dzielnicy.






------
Weekend:
Mauer Park (niedaleko naszego mieszkanka), wylęgarnia hipsterów i "cool-ludzi", obok pchli targ (starocie, ciuchy, rękodzieło). Jeśli chodzi o hipsterów to śmieszy mnie ich styl, doskonale ujęła to Dostojna :) Osobiście wolę styl lat `20, `40 naszego wieku, zarówno pod względem filozoficznym (ten dekadentyzm!), malarskim, architektonicznym (modernizm) ale też modowym (?) Polecamy świetną komedię Alena "Północ w Paryżu".









poniedziałek, 19 września 2011

Szukamy ładnego mieszkanka cz.II (prawdopodobnie ostatnia!)

wtorek, 6 września 2011

siabada siabada ;)

Uwielbiam opuszczać mury uczelni;-) To co chciałam to dostałam i spadam. Dodatkowo z bardzo miłym zakończeniem tego 8h pobytu we Wrocławiu!
Obiecuję poprawę i myk myk zabieram się do dzieła bez dodatkowych stresów i zmartwień w tle (które psuły mi krew podczas lipca i sierpnia) Jestem przerażająco dumna ze swojej asertywności :-)

Co z nowinek we Wrocu?
Jak zwykle pociąg się spóźnił, szłam na najbliższy przystanek 15 minut z pociągu, jak zwykle burdel przed dworcem kolejowym, jak zwykle w pierwszej chwili doznałam zmieszania, ponieważ przystanek do którego tak długo szłam okazał się zamknięty;-)
Na szczęście nie widziałam inwalidów, którzy pchają swój własny wózek inwalidzki, przez przejście dla pieszych ;-)
Szczerze nienawidzę jechać do Wroca. Kojarzy mi się tylko z uczelnią. Ale właśnie tutaj spotykam wielu, wielu znajomych, dzięki którym mogę normalnie przeżyć pobyt tutaj. Dzięki nim, naprawdę poprawia mi się nastrój! Dzięki!

Na chwilę obecną, naprawdę nie wiem co będę, gdzie będę za parę dni. Wiem, że do niedzieli nie mogę wrócić do Berlina, bo R. ma Duży klucz, a on leci do Szwajcarii (tak ta naszego kraju marzeń :-)) Teraz wiem, że wracam do domku. Żyję w przerażającej niepewności i nadziei, że będziemy mogli mieszkać w tym cudownym mieszkanku pani K. !
A jak nie tam, to pewnie gdzieś indziej :-)) Będzie dobrze !!!



czwartek, 1 września 2011

Pleśniak z bananami

Fotki później.

Pleśniak


5 jajek,
0,5 kg mąki,
proszek do pieczenia,
proszek waniliowy,
banany,
1 margaryna
3/4 szklanki cukru


mąkę, proszek do pieczenia,cukier waniliowy margarynę i 5 żółtek z jajek zmieszać, rozgnieść. Podzielić na dwie części. Do jednej dodać kakao, tak aby ciasto było naprawdę kakaowe;-) Później podzielić każdą z części na: 3 części (w tym jedną trochę większą).
Obrać banany, pokroić w plasterki, zmieszać z gałką muszkatołową i cynamonem.
Ubić na bardzo sztywną pianę 5 białek, pod koniec dodać cukru.
Przygotować blachę. Rozkruszyć jedną część białą i jedną część kakaową na kulki, jak na kruszonkę. Rozmieszać je;-) by było kolorowo. Na następnej warstwie rozłożyć banany, później znów kruszonkę (białą i kakaową), ubitą pianę, znów kruszonkę (kolorową).
Najlepiej, aby pierwsza warstwa kruszonki ( na spodzie ciasta) była najgrubsza.
Dobrze smakują też czerwone i czarne porzeczki, jabłka (mus jabłkowy).

piec w 200 stopniach ok. 40-50 minut.

Podziękowania dla Basi z Lublina za mikser :-)))