poniedziałek, 29 września 2008

Praga piękna jest nocą.

Jestem, piszę. Wszystko to znaczy, że wyjazd był udany. Pogoda piękna, słońce, brak deszczu. Nie mogę napisać, tego że odbywał się on w standardowy, populany sposób. Spotkaliśmy wielu wspaniałych ludzi. Szczególne podziękowania należą się naszemu hostowi- Adamowi, który gościł nas w Pradze, Elemu- całkowicie przypadkowo (?!) spotkanemu ( na targu) Arabowi, który wskazał nam fantastyczny hostel w centrum Pragi, Uranowi- chłopakowi z Izraela, który był również gościem Adama, wszystkim osobom które nas podwiozły. Bez nich nie moglibyśmy dotrzeć tam, gdzie byliśmy. Całkowicie przypadkowym osobom, które pomogły poruszać nam się po Pradze.
Dziękujemy!

czwartek, 25 września 2008

"O każdej drodze lubię myleć, że jest ona drogą bez końca, że biegnie dookola swiata." R. Kapucisciński.
Kolejna podróż przede mną. Znów wszystko na calkowicie ostatnią chwilę. Jutro, wstane o 4:30 przejade 154 km na poludniowy wschod, by z tego miesca udać się na poludnie, do Pragi. Znów stopem. Nie będe wspominać, że noclegów u hostów nie mamy- może narazie? . Znalazlam przystępny, polecany na oddysei.pl, hostel Vohla na K.Verneraku. Mam nadzieje, że tam nas zechcą... ;-)Na wszelki wypadek dokonalam rezerwacji online.
Musze jeszcze się spakować, posprzatać pokój, bo Mami już narzeka na wizualny chaos. Chcialabym jeszcze zjesc spokojnie (!) kolacje.
Do domku wroce dopiero ok. 5 października. Niektorzy ludzie spadają doslownie z nieba! Bede spac pare dni u Agi, by potem wleciec do swojego prywatnego pokoju na Grunwaldzie :))) Strasznie sie ciesze, ze tam bede mieszkać i pare dni mieszkac u Agi!
W poniedzialek i wtorek mam zapisy na zajecia, ufff... mam w sumie plan ulozony, oby wszystko zgralo sie! W srode spotkam nareszcie "stare budowlane gęby" :D
Jesli bede miala dostep do internetu. Napisze co nieco, co tam u knedlikow slychać :)
jak ktos chce piwo czeskie- przyjmuje zapisy :P
Trzymajcie kciuki i w drogę!...!

---dopisek:---
"Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystko pod niebem. Nie pojmie człowiek dzieł, jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca."

wtorek, 23 września 2008

lotnicze wariactwo

LOTNICZE WARIACTWO
bardzo ciekawe oferty, za 0,01 PLN do Londynu? Czemu nie? NOcleg u hostów? Czemu nie? :-)

To już przeszłość/ relacja Międzynarodowe Mistrzostwa w Autostopie 2008

09 maja 2008

XI Międzynarodowe Mistrzostwa w Autostopie Sopot-Monachium


Wyświetl większą mapę

Hej! Jestem, żyję

Mogłabym napisać: Veni, Vidi, Vici! i krzyknąć dodatkowo: Hurrra!

Polski Klub Przygody

Zajęliśmy wprawdzie 48 miejsce na 136 (?) par, jednak nie wygrana była najważniejsza. "Rywalizacja" na trasie Sopot- Monachium dodawała jedynie dreszczyku emocji. Teraz moglabym porownac ten stan emocjonalny do sciągania tj. kto wiecej, szybciej.

Nie mam ochoty opisywać kolejnych wydarzeń, byla ich ogromna "ilosc" i nie sposob ich spisac w paru zdaniach. Najpierw nakreślę nasza trasę:

Wrocław- Sopot (pociag)- Sopot Kamień- Wejherowo- Słupsk- Koszalin- Stargard Szczciński- Kołbaskowo- Berlin- Ingolstadt- Monachium- Dachau- Starnberg- Bad Toetz- Garmisch-Partenkirschen- Reutte- Neunschweinstein (koło Schwangau)- Monachium- Norynbergia- Cheminitz- Zgorzelec- Wrocław

Czas: 1 (oo:05)PKP Wroclaw – 5 (21:00)Bielany Wroclawskie maja 2008
Driverzy:

Rejon Polska: 8 stopów

Do Kołbaskowa : Symaptyczny chłopak, pracujący na stacji benzynowej w Kołbaskowie. Pozdrowienia!!

Kołbaskowo- Berlin: Sympatyczne starsze małżeństwo. Określiło nas mianem: „kwiat polskiej młodzieży”, częstowało miętowymi cukierkami, które starczyły aż do powrotu do Wrocławia :D Oj się rozmawiało.

Berlin-Ring: Miły starszy pan, Niemiec, podróżował po Polsce. Polska ogólnie baardzo mu się poobała.
Berlin- Ingolstadt: ok. 3o letni pan, przejechał Chiny, Indie na stopie. Niesamowite opowieści. Super! Jechaliśmy 170km/h na autostradzie, a wyprzedzał nas pociąg :D

Ingolstadt- Monachium zentrum : mama z córką. Wywoziła córkę do Monachium, gdyż nastpnego dnia Lota (tak miała na imię córka) jechała stopem nad Jezioro Bodeńskie.

Monachium- Bad Toezt: Sympatyczny, młody Bawarczyk nadłożył drogi, by zawieźć nas do tej miejscowości, by łatwiej było łapać stopa. Kontakt mailowy jest :)

Bad- Toetz: Driver, który jak zobaczył naszą mapę Niemiec, pokręcił głową. Cóż nasza mapa nie była samochodowa, ale poglądowa :P (Robercie, wybacz ;D )

Krzyżówka do Garmisch- Partenkirschen: Katrina, tydzień temu była w Himalajach pod Daluthari. Tam spotkala się polską ekspedycją na tę górę. Zawiozła nas pod samą ścieżkę górską na Wank. Później spotkaliśmy się na Wankhuette, zrobiliśmy zdjęcia i wymieniliśmy mailami. [[jak się potem okazalo szanowna driverka jest bliska koleżanką, bardzo znanej kobiety-himalaistki która do tej pory weszla na dziesięć 8-tysięczników - wiecej info u mnie ;P ]]

Garmisch-Pratenkirsche: Anja, była na wymianie polsko-niemeickiej, od roku mieszka w Szwajcarii

Reutte- Neuschweinstein (k. Schwangau):
Na stacji benzynowej podbiega do nas dziewczyna i mówi, ze nas podwiezie :D Ona i jej chłopak podwieźli nas pod sam zamek Neuschweinstein!


Neuschweinstein- Monachium lotnisko:
Amerykanie z Seattle i Bostonu ds. Marketingu z Microsoft`u. Porozmawialiśmy, opowiadaliśmy o naszych przygodach. Ba, zrobili nam nawet zdjęcie :P by ich koledzy w USA uwierzyli, że podwieźli POLSKICH autostopowiczów w Niemczech.

Monachium-Norynbergia:
Starszy pan, opowiada o historii Krakowa, mijamy dolinie Dunaju.
Zawozi nas na stancje benzynową na której spotykamy naszych znajomych z MMA!!! i 2 inne pary z MMA!

Chemnitz- krzyżówka: Głogów, Wrocław:
Młody chłopak, kierowca „wypaśnej” BABCI. Oj było śmiesznie i ekstermalnie

Krzyżówka: Wrocław
Chłopak jadący do Katowic. Bardzo pozytyny człowiek

Do tej pory nie mogę sobie wyobrazić, że tylko dzięki spotkanym ludziom, tak wiele moglam zobaczyć. Gdyby nie oni nie zobaczyłabym: Monachium, Zugspitze, Garmisch-Partenkirschen, Dunaju, zamków i innych pięknych zabytków.

Autostop uczy pokory, cierpliwości, zaufania do ludzi. Można odkryć całkowicie, bezinteresowną dobroć drugiego człowieka Najważniejsi w czasie tej podróży byli ludzie, nie zabytki jakie zwiedzaliśmy. Często nie wiedzieliśmy co znajduje się obok, ale ludzie nam o tym opowiedzieli.

podróżując „po ludzku”, „kulturalnie”, ważniejsze są zabytki, w stopie- ludzie. To jest najpiękniejsze. Oczywiscie autostop jest bardzo niebezpieczną formą podrożowania. Niektórzy twierdzą, że bardziej niebezpieczną niż pociąg. Możliwe. Ja jednak boję się jeździć pociagami w nocy i spać w nich (chyba że nic nie mam:)

Chciałabym wszystkich driverów jeszcze raz tak mocno serdecznie uścisnąć,bo dzięki nim tak wiele dobroci i pięknych zabytków zobaczyłam.

Wydałam: 20 euro: 7,5e nocleg na polu namiotowym, pamiątki, jedzenie, alkohol, żelki ;)

Kolejny mój cel to: Praga, kto się wybierze ze mną ? :;)

Film z TRIPU:


zdjęcia:

niedziela, 21 września 2008

zapowiedź: wypad do Pragi

Ahoj moi Kochani!

Mam zamiar jechać z towarzyszem Krzysiem do Pragi, wyjazd w piątek, w czwartek wieczorem spotkanie przed wyjazdowe. Powrot w niedziele wieczorem. Mogę wziąźc jeszcze 2 osoby.
Dojazd do Pragi oczywiscie autostopem z Wroclawia (dla upartych lub jesli nam cos nie wyjdzie-sytuacja totalnie podbramkowa, dojazd innym srodkiem lokomocjii (pociag, autobus))
Nocleg u ludzi z CouchSurfing (patrz, linki z boku: "Tu jestem"), należy sie zarejstrować (jesli nie ma Cię jeszcze w bazie CS)
wskazana znajomosc: j. angielski, niemiecki, rosyjski, polski, migowy, pismo obrazkowe...
CS to organizacja-ludzie przyjmujacy na nocleg za free innych ludzi, wskazane jest rowniez przyjmowanie na tej samej zasadzie innych ludzi u siebie w domu.(wszystkie info na stronie CS)
w razie problemow z noclegiem, sa jeszcze schroniska mlodziezowe (ok. 40 zl doba?)

Bonusy:
mam przewodnik MarcoPolo po Pradze (new)
Lajt na trasie ;]

trza wziąsc: spiwor, korony czeskie, parasolke, ubranie w jasnych kolorach, (żadne czarnidla) cos cieplego ;] termos ;] baaardzo malo ciuchów- by moc chodzic z tym plecakiem i spiworem po miescie i zwiedzac.

wyjazd:
jak najwczesniej z Wroclawia z Bielan godz. 8, dzielimy sie na 2 pary i ziuu ku Pradze.

zgloszenia do poniedzialku godz. 23:59 na moje gg. 5831369 lub tel.

Jesli ktokolwiek z Was jest w stanie mnie przenocować z czwartku na piątek we Wroclawiu bylabym bardzo wdzieczna ;)

środa, 10 września 2008

Znów jestem na nizinach

Ten alternatywny srodek lokomocji porwal nie tylko mnie. Mogly o tym sie przekonac niektóre osoby, z którymi wychodzilam w Tatry Polskie.
Wróćmy od początku;
Z Wroclawia wyjechalam z pewną dzielną osóbką. Podróż do Krakowa zajęla nam okolo 2:15. Na tego stopa czekalymy 18 minut :) Po wyskoczeniu z auto (marki mercedes metalik) w Krakowie Poludniowym, nasze pierwsze pytanie skierowane do napotkanego rowerzysty brzmialo: "Przepraszam, mam pytanie, gdzie jestesmy? ". Po 16 minutach podjechalysmy z owego miejsca do Borku, tam nasze plecaki pojechaly autem taty naszej hostki Kasi :) my pojechalysmy tramwajem nr 8 w kierunku kazimierza. Jednak wysiadlysmy w Lagiewnikach (taki maly spontan) trafilysmy na msze sw. (byla sobota) po krotkim odpoczynku pojechalysmy na Kazimierz, by spotkac sie z nasza super-mega- eksra przewodniczką krakowską, kolezanką Agnieszką. (Agus wielkie dzięki za spedzony czas, za cierpliwosc, za wspaniale przewodnictwo, opowiesci, ciekawostki, legendy!!! Buziaki!) Ok. 21:30 pojechalysmy na nocleg. Zostalysmy w niesamowicie rodzinny sposob ugoszczone! Wielki dzięki mamie, tacie i babci Kasi, wielkie dzięki! Po noclegu wsrod lalek i misiaków ;) sniadanku, tata Kasi zawiozl nas za Kraków. Tam po 1 minucie lapania pojechalysmy przed Nowy Targ, a potem (z panami pilkarzami z Legii?!) do Bialego Dunajca!
Zrobilysmy sobie zdjecia przed mostem w B.D powital nas rodowity Góral :) napadly nas rodowite góralskie pieski ;) ale potem rodowita Góralka poprowadzila nas bezpiecznie do chaty:) Szybkie rozpakowanie się i ruszylysmy tego samego dnia 15:00 do Zakopanego do Doliny Bialego Potoku i Sarnia Skale i Strążystkiej. Autobusem PKS pojechalysmy już do Bialego.
Kolejnego dnia przyjechala reszta ukochanej ekipy. Ja z Aliną i Patrykiem zaczęlismy dzialać. Pojechalismy w trójkę stopem do Zakopca. Zalatwilam sporo potrzebnych spraw. Wieczorem (w nocy) ustroilismy chate). Kolejnego dnia ekipa turystycznych (i nie tylko) wyruszyla na przelecz Krzyżne. W tym momencie moja kondycja powaznie zaszwankowala, a ogolne samopoczucie bylo na najnizszym z mozliwych poziomie. Ogolnie trasa byla dluga, ale piekna. Do samej przeleczy mozna bylo zasmakowac elemetow wspinaczki (czegos konkretnego). Zejscie Dolina Roztoki znow negatywnie wplynelo na moj stan kolan. Skasowalam sobie prawe kolanko :)
Rano. Dzień wstaje. Przybywają uczestnicy obozu! Tego dnia dzialalam na najwyzszych obrotach: spotkanie turystycznych, ulozenie z QQ zasad wyjsc w góry, trasy na kolenjny dzień, male przemnówienie, stop do Zakopca. Mimo wielu spraw do zalatwienia w krotkim czasie, dalam radę. Z pomocą Szefa wszystko się udalo :)
Pielgrzymka na Wiktorówki
Ulożone/ narzucone trasy okazaly się udane. Na szczęscie! Moja pierwsza ekipa spisala się swietnie na trasie: Ola, Maciek, Kuba, Michal, Piotr i Pawel. pokonaslimy: Gęsia Szyja (inwazja latających mrówek)- Dolina Pańszczyzca- Toporowa Cyhrla.
Kolejny dziń byl baaardzo wietrzny. Nie będę ukrywać, że bardzo przestraszylams sie tak silnego wiatru. Dopiero za trzecim razem udalo nam sie ruszyć z przeleczy- trzymajac sie za ręce. Bylo hardcorowo! Razem z :Agnieszką, Basią, Bartkiem, Tomkiem i Radkiem przeszliy glowna grań Tatr Zachdnich (częsc) Przelecz Kondratowa - Kasprowy Wierch. Widzielismy 3 kozicie, ludzi wysypujących sie z kolejki na Kasprowym (pani w domowych klapkach, facet z dzieckiem na ręku) Na szczycie spotkalismy DA Antoni. Za drogę powrotną obralimy szlak zielony (?) z Kasprowego do Hali Gąsienicowej, Doliną Jaworzynki (żólty). Stopem wrocilismy do Bialego :)
Silny wiatr naprawde zwial ze mnie sily, bylam zmeczone, choć trasa nie byla dluga.
Wieczorem (dziwiac sie sama sobie!) oglosilam hardocowo dluga trase: 13,5 h ;) Palenica, Dolina Roztoki, Piatka, Szpiglas, Moko, Swistowka, Piatka, Dolina Roztoki, Palenica.
W busie moja ekipa powitala wschod slonca ok. 5:45 : Kuba, Lukasz, Piotr i Pawel. Przeszlismy do schroniska w Pieciu stawach Polskich. Przy podejsciu na szpigasową przelecz znow spotkalismy 2-3 kozice :) Poźniej byly lańcuchy, ogromne zadowolenie z wejscia na szczyt 2-tysięczny, podziwianie wspanialych widokow, o 12:00 psalm 139 na Szpiglasie, pamiątkowe zdjęcia.
Na krzyzowce szlakow Wrota Chalubińskiego spotkalismy turystycznego z DA Dominik ... :D ktory wprowadzil mnie w male zaklopotanie pewnymi informacjami (msza o 18??!) , chcial zmienic nasza trasę. Jednak ;) stanowczo powiedzialam: nie. My idziemy swoja drogą. A msza byla rzeczywiscie o 19:00! ;) W Moku degustowalimy się pieknymi widokami na Mnicha, Kazalnicę i ciszą (sic!). Przeszlimy żmudną Swistówkę. Standardowe pytanie kierowane do każdego czlowieka napotkanego na trasie: "Daleko jeszcze?" on, "A dokąd?", my: "Do domu :) ". Spotkalimy pana, który robil nam zdjecie ok. 9 w schronisku na Pieciu Stawach Polskich. Piękny widok przebijającego się slonca przez klebiaste chmury. Ludzie w schronisku rozkladajacy sie ze spiworami pod Toaletami?! (brr, fuj) Na asfalcie wyprzedzalismy pana z kijkami i wszystkich innych turystów :) Dotarlismy do parkingu. Wsiedlismy do busa, ktory zawiozl nas do Poronina. Tam zlapalismy 2 stopy bezposrednio do Bialego. Baardzo zmeczeni ale zaardzo zadowoleni!
Kolejny dzień to spory rest - niedziela.
Zlapal mnie katar, a pod wieczor mialam lekka temperature. Na szczescie wszytko dobrze sie skonczylo. Troche pomoglam mistrzom kuchni w przygotowaniu obiadu. Na placu przed chatka kolejne druzyny uczestniczyly w biegu otrzesinowym.
Jaskinie.
Godz. 5:00 do pokoju wpada QQ "deszcz pada", mysle sobie "czlowieku, jest 5 godzina! do wyjscia w jaskinie jeszcze 2 pelne godziny!" Prognozy pogody z różnych źrodel sprawdzily sie. ok. 8 zlapalam z Mariuszem stopa prostu do Doliny Koscieliskiej :) QQ z Pawlem na 2 razy dojechali parenascie misnut poźniej. Zwiedzilismy jaskienie Mroźną, Raptawicką. Z reszta ekipy spotkalismy sie przed Mylną. Eksploracja jaskini, sniadanie przy swieczce, psalm 139 :), przeciskanie sie niskich, ciasnych tunelach (jak dobrze byc niską osóbką!) Przed otorem jaskini; zdjecie zdobywców z parasolkami :P schronisko Ornak. Nadszedl czas powrotu... meska czesc ekipy poszla do Wąwozu Kraków, ja zostalam przy strumieniu. Pogoda byla naprawde dekadencka, smutna, deszczowa. Ostatni dzien w Tatrach, w tym roku. Chcialo mi sie ryczeć. Doslownie! Tak, znow wleklam sie na koncu, byle tylko przedluzyc wycieczke. W Zakopcu pozalatwiam jeszcze kilka spraw i pojechalam autobusem do Bialego.
Masza chatkowa z rana, pożegnanie sie z uczestnikami, chwile jeszcze pochodzilam z ekipa Aliny i QQ po cmentarzu. Wpadlam na kawe i 2 slodkie ciasta do Podworka. Trzeba sie zbierac- pomyslalam. Na 15 minut poszlam na polane, z ktorej jest cudowny widok na Tatry. "niestety trzeba wracac na niziny".

parę slow:
dziekuje wszystkim uczestnikom za to, że wytrzymali ze mną, pomimo mojego strasznego charakteru.
Ekipie przygotowywujacej, zwlaszcza dzielnym turystycznym.
szczegolne podziekowania dla osob uczestniczacyh w moich wycieczkach, byliście naprawdę wspaniali! Za te wszystkie śmieszne sytuacje, autostopy, wspolne przygotowywanie kanapek :) i moglabym jeszcze tak wyliczac i wyliczać.
Wspólorganizowanie tego obozu bylo dla mnie ogromna radością, pokonywaniem trudności, które zawsze można rozwiazać.
Strasznie sie żaluje, że nie moglam zostac dlużej i zrobić m.in wycieczkę na piekną Slowację. Radek zapewne zoorganizowal to wyśmienicie.
Zapraszam do DA, bo będzie się dzialo. Czas zacząć dzialać!