wtorek, 30 sierpnia 2011

kajaki

św. Wojciech- jezioro Chycińskie-, zalew Bledzewski- Bledzew- Stary Dworek.
wynajem kajaków + transport na dwa dni 100zł
pole namiotowe 11zł
zakupy w wiejskim sklepie w Chycinie 20zł
zapiekanka, hotdog, herbata 10zł
-------
koszt wycieczki 141zł







Plan wstępny był taki, że popłyniemy do sklepu w Chycinie, a potem wrócimy na upatrzone, dzikie miejsce przy Zalewie Bledzewskim. Po zakupach ledwo przepłynęliśmy przez całe jezioro w deszczu, dobiliśmy do brzegu, gdzie było płatne pole namiotowe na skarpie. Musiało to wyglądać do komicznie. Wlazłam na skarpę ubrana w plastikowe ponczo, ubrana jak żul, po czym podbiłam do najbliższego auta. Człowiek okazał się Niemcem, jak powiedział ile płaci za miejsce, na odchodne stwierdziłam, że pomyślimy czy będzimy się tam rozbijać. Schodzę. Robertowi tylko mówię: "wiesz co, chodź płyniemy dalej", a on:" właśnie przyszła taka fala, że trochę wody wlało się do kajaka"... To było najszybsze rozkładanie namiotu wśród uderzających piorunów, wrzucanie bagaży i siebie do namiotu.
Pod namiotem zrobiła się kałuża, ale chwilę później przestawiliśmy go o jakieś 2 metry w suche miejsce. Dobrze, bo przez całą noc padał deszcz;)








bonus :-)


Część dróg prostych, część krętych



Tekst jest wspaniały:-)

Michał Bajor "taka miłość w sam raz"

Ona trwała nie długo, nie krótko
Dla miłości najlepszy to czas
Niosła tyle radości co smutku
I wszystkiego w niej było w sam raz
Tyle ile potrzeba słodyczy
Przy czym wcale nie było jej brak
Krzty goryczy, co jakby nie liczyć
Nadawało wytworny jej smak

Trochę chmur, trochę słońca
Coś z początku, coś z końca
Trochę pieprzu, ciut mięty
Część dróg prostych, część krętych
Ciut poezji, ciut prozy
Trochę plew, trochę ziarna
Taka miłość, taka miłość
W sam raz, idealna

Była taka dokładnie jak trzeba
Miała zalet tak wiele jak wad
Tyle piekła w niej było co nieba
Taka miłość w sam raz, akurat
Chyba zgodzisz się ze mną, kochana
To rzecz pewna, jak dwa razy dwa
Nasza miłość jest raczej udana
Zażywajmy więc póki się da

Trochę chmur, trochę słońca
Coś z początku, coś z końca
Trochę pieprzu, ciut mięty
Część dróg prostych, część krętych
Ciut poezji, ciut prozy
Trochę plew, trochę ziarna
Taka miłość, taka miłość
W sam raz, idealna

Choć nie zawsze nam miłość
Swe uroki odkrywa
Jednak jakby nie było
Jest po prostu prawdziwa

Trochę chmur, trochę słońca
Coś z początku, coś z końca
Trochę pieprzu, ciut mięty
Część dróg prostych, część krętych
Ciut poezji, ciut prozy
Trochę plew, trochę ziarna
Taka miłość, taka miłość
W sam raz, idealna

piątek, 26 sierpnia 2011

kajaki



Uwielbiam. Doskonały duet: gorąca yerba i woda z sokiem cytrynowym i duużą ilością lodu!
Uwielbiam. Planować wyprawę.
Wyprawiamy się na kajaki w rejon Międzyrzecza. Dziś stopem do Międzyrzecza, a jutro mamy zamiar wypłynąć ze wsi św. Wojciech.

:-)
pakuję manatki i jedzonko i namiocik:)

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

pieczone pierogi i rogaliki drożdżowe

Za pierogami przepadamy. Tym razem ja zrobiłam pieczone i dla odmiany z drożdżami i jajkiem.

Pieczone pierogi

wg. przepisu:



Ciasto:

* 1 kg mąki
* 0,5 l mleka
* 4 łyżki masła stopionego
* 2 jaja
* 2 lyzeczki cukru
* 50 g drożdży (lub 20 g suszonych)
* spora szczypta soli

Dla znajacych przepis na ciasto drożdżowe, wyrobić ciasto i zostawić do wyrośnięcia.

Dla pozostałych:

1. Podgrzać mleko do 40C i dodajemy drożdze (w przypadku świeżych trzeba je pokruszyć) , sól, 1 łyżkę mąki i cukru.

2. W misce z mąką wymieszać drożdże i pozostały cukier, jaja wyrobić. Pod koniec dodać stopione masło.

3. Pozostawić do wyrośnięcia.

Ciasto odstawiłam i zaczęłam obierać ziemniaki, cebulkę. Ziemniaki oczywiście ugotowałam a cebulę lekko podsmażyłam. Zrobiłam farsz: ziemniaki, biały ser, cebulka.

Powycinałam kółka i nałożyłam farszu, skleiłam a dodatkowo przycisnęłam końcówką widelca ich brzegi.

Pieczenie:

Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200C i pieczemy około 20 minut, do zarumienienia. Chłodzimy na kratkach- by dobrze odparowały.

Podawać ze śmietanką i kapusta kiszoną:))

----------------------

Rogaliki drożdżowe

Ciasto:

takie jak przy Pierogach Pieczonych



Ciasto rozwałkować na bardzo bardzo cienko. Powykrawać z ciasta trójkąty wysokości ok. 20cm, podstawa trójką ok. 5cm. Na podstawę każdego trójkącika położyć jedną łyżeczkę dżemu (najlepiej twardej marmolady, kostkę czekolady lub mały owoc- truskawkę etc.)zwinąć zaciskając boki przed wypłynięciem nadzienia. Zakręcić rogi rogala. Posmarować białkiem i posypać cukrem.Piec w temp. 200 stopni C, ok.30 minut

Ciasto do rogali to oczywiście resztki z ciasta pierogowego:)


czwartek, 18 sierpnia 2011

Czuję, że wakacje mi się skończyly. Po prostu mam ich dosć. Chcialabym zaczac dzialac, bo bestia ze mnie niecierpliwa.
:)

niedziela, 7 sierpnia 2011

to tu to tam

Zdarzyło się zbyt dużo do opisania, więc poniżej zbiór filmów/zdjęć z ostatnich tygodni.

Największy, najwspanialszy, najdłuższy pokaz,fajerwerków



i inne bardzo miłe akcenty



profesjonalne muffiny w naszym wykonaniu




Legnica-Karpacz-Śnieżka-Szklarska Poręba- Wrocław-Radków

Z Szanowną Towarzyszką Aliną M. przebiegłam rozległy teren Karkonoszy oraz odpoczęłam z nią w Górach Stołowych, a nocleg w Kotlinie Kłodzkiej był dzięki uprzejmości jej znajomych Geologów, badających zaiste interesujące skalne grzyby.
Muszę podziękować również panom i jednej pani, dzięki którym była możliwa ta autostopowo-wędrowna wyprawa
Zdjęcia dzięki uprzejmości telefonu Alinowego:)

koszty:
transportu bilety MPK Legnica i Wrocław
jedzonko i zapitka:)
nocleg na Równi pod Śnieżką: 30zł

Wyprawa w wykonaniu touristus alkoholicus :)

Karkonosze, Śnieżka x2


Początkowym celem dnia był Szczeliniec Wielki. Kiedy doszłyśmy do schroniska w Pasterce, klimat tego miejsca, wspomnienia i ogromny grzaniec rozpuściły nasze ambitne cele górskie. W środku było tak ciepło, podróżniczo i chilloutowo, że jak wspaniale podziwiało się padający deszcz za oknem. Tak jak zakochałam się w tej wiosce ("przecież w niej nic nie ma!") osiem lat temu, tak wtedy po raz kolejny uległam urokowi tego miejsca.


odkąd wyruszam w góry z butlą i palnikiem, uwielbiam zatrzymywać się przy strumieniu i wykonywać ten cały rytuał przegotowywania wody. Zanurzać kubek w lodowatej wodzie strumienia, ogrzewać ręce przy płomieniu, osłaniać ogień i oczekiwać na pierwsze większe bąbelki, a rozmowa trwa...



w niedzielę rano wyruszyłyśmy z Polanicy Zdrój. Alina pojechała tym samym stopem prosto do Legnicy, a ja wysiadłam w Kątach Wrocławskich. Potem zjadłam normalny obiad (kopytka z bigosem myśliwskim:)) w Auchan i poczekałam na L. Pogoda była potworna, deszcz i zimno. Każdy kierowca mijający nas myślał sobie: "zwariowały", ale my dzielnie trzymałyśmy wielki napis Berlin rażący w oczy jak suszarka wrzucona do wanny. Dwadzieścia minut czekania i już jechałyśmy do dzielnicy obok Steglitz w Berlinie. Pięknie.

Później z L. bawiłam się w jej osobistego niezmordowanego przewodnika (który też zwiedzał:)

lotnisko Tempelhof zamknięte rok temu i przekształcone dla ludu na odpoczynek




Zmoczone, śmierdzące trampki, ale jakie romantyczne zdjęcie!


były też największe lumpeksy, 20 km na pieszo i 35km rowerem ale jak przyjemnie!