poniedziałek, 23 sierpnia 2010

to się robi po pracy:)











Wycieczka 12-godzinna na Herzogstand i Heimgarten. Koniec pracy o 17:50, autobus: 17:51, start na szlaku ok.19:00, Heimgarten 21:20, Herzogstand ok.1:20, zejście do Urfeldu (wioska poniżej góry) 7:30, początek łapania stopa: 7:39, Kochel: 8:56, początek pracy (Roberta: 8:15, moja: 9:00). Żadnego stresu i pośpiechu podczas przejścia między obydwoma szczytami (Heimgarten i Herzogstand). Napotkane zwierzęta: żaby i pająki, ah: była też salamandra i inne małe zwierzaki. Noc bezchmurna, gwieździsta, trochę mroźna (bez śpiworów :D), ale dało się przeżyć. Na Herzogstandzie zbudziliśmy coniektórych niemieckich "superalpinistów" ok. 1:20:) Na szczycie znajduje się wiatka, gdzie ów ludzie spali. Początkowo myślałam, że leży tam wałek od kanapy, później za plecami podniósł się gość w śpiworze i zacharczał :D Żeby nie budzić "alpinistów w śpiworach" udaliśmy się trochę dalej, by móc otworzyć puszkę z bawarskim trunkiem.
Człowiek, który zatrzymał się w Urfeldzie, by nas podwieźć, pracuje obok w piekarni, wiec pewnie nie raz go spotkamy. W prawdzie wczoraj byłam ( nie tylko ja) lekko tot, ale po 12-godzinnym śnie nabrałam siły na kolejną, tym razem wyższą górę:) Benediktenwand czeka...

sobota, 7 sierpnia 2010


Parę dni temu





Krowy grasujące po szlaku turystyczym, 10m widoczności, 100% deszczu, Rabenkopf 1559mpnm, Schwarzeck 1500 (?) ok.

czwartek, 5 sierpnia 2010

Ciągle pada...

Za oknem ciągle pada deszcz. Jutro mam wolne, ale cóż z tego? Plany, plany i po planach... w takim razie dziś idę szybko spać, a jutro mimo deszczu (znów będzie padać) udamy się na EXTREM (Graseck) :) Wczoraj zgubiliśmy ścieżkę, zresztą jak można się nie zgubić mając poglądową mapę (nietopograficzną)!
Przy takiej pogodzie przypomina mi się deszczowy obóz białodunajcki 2008 tylko, że wtedy przyjechało się na krótki okres czasu w góry, teraz mam więcej czasu na chodzenie po górach.
Poniżej zdjęcie wioski


Ciągle pada...
Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby,
mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie.
A ja?
A ja chodzę!
Desperacko i na przekór wszystkim moknę,
patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople,
patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie.
To nic!

środa, 4 sierpnia 2010

Kochelowskie tripy;)






Wczoraj zdobyło się szczyt Sonnenspitze 1271 mnpm We wiosce było się koło 22:30:) czyli było już ciemno.
Plan na przyszłe dni (nie będę już miała czasu na neta),
jutro wyjazd do Innsbrucka (CS żądzi!) ziwedzanie nocne, rano wyjście w góry z bezpłatnym przewodnikiem lub naszym hostem :)
w piątek w nocy powrót do Kochel:)
Dobra uciekam przebrać się i wędrować na EXTREM :P

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Jestem w Bawarii ;) już;) po 12 godzinach podróży z Forst do Kochel am See choc wydaje mi się, że preferuję język angielski od niemieckiego !! Tak, mam zmienne poglądy :)