Przy takiej pogodzie przypomina mi się deszczowy obóz białodunajcki 2008 tylko, że wtedy przyjechało się na krótki okres czasu w góry, teraz mam więcej czasu na chodzenie po górach.
Poniżej zdjęcie wioski
Ciągle pada...
Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby,
mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie.
A ja?
A ja chodzę!
Desperacko i na przekór wszystkim moknę,
patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople,
patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie.
To nic!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz