Powoli powracam do wspaniałej, jesiennej polskiej egzystencji. Niestety po powrocie dopadło mnie lekka choroba. Kaszlę, biorę profilaktycznie antybiotyk i witaminę C. Mam nadzieję, że nie jest to świńska grypa, która szaleje już teraz na Ukrainie. Pranie zrobione, zdjęcia wrzucone, relacja spisana. Brakuje jeszcze tylko filmu (nie ma szans, z powodów braku miejsca na dysku :/) i opisu po angielsku (muszę w końcu przysiąść).
Muszę wyjść na mroźny dwór do sklepu po warzywka do zupki. Tak, zupka robiona na cały tydzień do słoiczków. Świetny pomysł dla studentki:)
Zakochałam się marokańskiej muzyce (poleconej przez Abdula): Hamid El Kasri, Asri Orcheste, Khaled i transowych rytmach Gnawa: MOhamed Rwicha. Przywożenie ze sobą muzyki z różnych krajów to coś fantastycznego. Kawałek tego kraju we własnym domu! Lampka działa wspaniale, dziś przetestowałam dzbanuszek i szlaneczkę.
Oto Hamid el Kasri:
Zdobyczne:
- ocalone od wyrzucenia, znalezione w pudle na ulicy w Gironie
- marokańsko
do lampki nie podłączono jeszcze "własnego" kabla. Tak prezentuje się ze światłem z lampki polskiej ;]
- imbrykowo - miętowo
każda z tych rzeczy kosztowała około 5-30 zł (buty skórzane) Namawiam na podróż do Maroka na shopping :]
2 komentarze:
syndrom zmiany klimatu mnie też dopadł ;) dzielę się swoim Cholinexem... zdrówko ;)
może to świńska grypa; obejrzyj wiadomości, spójrz co szaleje na Ukrainie :D
Prześlij komentarz