poniedziałek, 2 maja 2011

mamy pietruszkę

Jak pięknie, początek miesiąca i piszę pierwszego posta na blogspocie. Wracając z praktyk, pomyślałam, że coś napiszę, ale już zapomniałam. Napiszę więc chaosowego spontana (dla wszystkich wielbicieli Chaosu).
Zmokłam dziś. Po prostu olałam prognozę pogody, lekko padający deszczyk, więc pojechałam rowerem i okropnie mnie zmoczył deszcz, ręce mi z zimna zgrabiały. Jako, że dziś gotowałam na Ziomów obiad (ŻUREK z paczki WINIARY plus cebula, ziemniaki, kiełbasa i jajka), musiałam kupić po drodze jajka i pietruszkę. Była tylko taka doniczce, więc wzięłam. Ugotowałam żur, zaserwowałam Ptasie Mleczko i wszyscy się cieszyli ("oni jedzą tylko wursty").
Aktualnie jest dobrze. Cieszę się na widok "przewodnika HBS", bo w nim znajdują się pięknie wytłumaczone przykłady z całej Galimatiasu Ruchu. Nawet taki Chaos jak ja coś tam potrafi zrozumieć. Jadąc dalej, przykłady- tabelki Ziomy wykorzystują w plikach Exel. Mając taką wiedzę można zawładnąć rynkiem =) Osobiście nie uśmiecha mi się siedzenie przed nędznym monitorem dlatego już teraz rozmyślam leciutko, co będę robić między lipcem a połową września. Bardzo chciałabym wkręcić się w coś iście budowlanego. Najbardziej interesowałabym mnie organizacja na spektakularnej autostradzie. Taaak! Wszyscy spieszą się na EURO 2012 ! :D Czuję już ten żar i skwar asfaltu na mojej bladej twarzy. Pewnie Szanowni Państwo S., będą potrzebować Murzynów do pracy :D "Ja chcę, ja chcę!" Brakuje mi po prostu luźnej gadki Panów Polskich Budowlańców. Ahh te soczyste słowa! Stop najpier Gos (zoorientowani wiedzą kto to jest :D).
Już w ostatnich dniach zaczęłam się denerwować "nic nie robieniem" (czytaj: wszystkiego oprócz projektów na studia). Dziś mam tyle siły i zapału, że ... zaczynam! Ta siła objawiała się już dziś na praktykach =) 8h przed kompem plus 3h przed kompem, niezła statystyka =) Energia powstaje z bardzo naiwnych czynności. Przykładowo w sobotę ograłam R. w ping-ponga. Uważał się za takiego Mistrza. Poległ. Więcej szczegółów nie ujawniam.
Tylko rutyna pozwoli mi wyjść z zimowej stagnacji. Tak mi się wydaje?

Najgorsze jest planowanie. Mam jakieś punkty graniczne, które mogę wykorzystać. Jednak między nimi jest dziura i wielki znak zapytania. Luka należy do spontaniczności. Teraz trudno mi zobaczyć idealnie wykreowaną przyszłość. Na pewno chcę dalej się uczyć (" bo jestem zawziętym skurczybykiem") i cieszę się (i nie żałuję), że takie szaleńcze posunięcia wykonałam, bo to mnie dalej mobilizuje. Gdybym zostałam dalej we Wrocławiu, pewnie pozostałabym idealnym, pysznym inżynierem z pragnieniem zarobienia zł, zł, zł na początek. Teraz nastawiam się na doświadczenie i potrzebę tylko na przeżycia finansowego. Gdybym miała możliwość odkrywania "nowych terenów" nie wahałabym się, bo ludzi się nie boję, chociaż trudno mi nieraz otworzyć pysk w grupie. Dalej będę z tym walczyć, ale teraz na pewno nie sama. Bo w grupie raźniej i łatwiej i bardziej efektywnie zwalczać swoje słabości.

Pietruszkę przywiozę jutro=)

Brak komentarzy: