niedziela, 7 sierpnia 2011

to tu to tam

Zdarzyło się zbyt dużo do opisania, więc poniżej zbiór filmów/zdjęć z ostatnich tygodni.

Największy, najwspanialszy, najdłuższy pokaz,fajerwerków



i inne bardzo miłe akcenty



profesjonalne muffiny w naszym wykonaniu




Legnica-Karpacz-Śnieżka-Szklarska Poręba- Wrocław-Radków

Z Szanowną Towarzyszką Aliną M. przebiegłam rozległy teren Karkonoszy oraz odpoczęłam z nią w Górach Stołowych, a nocleg w Kotlinie Kłodzkiej był dzięki uprzejmości jej znajomych Geologów, badających zaiste interesujące skalne grzyby.
Muszę podziękować również panom i jednej pani, dzięki którym była możliwa ta autostopowo-wędrowna wyprawa
Zdjęcia dzięki uprzejmości telefonu Alinowego:)

koszty:
transportu bilety MPK Legnica i Wrocław
jedzonko i zapitka:)
nocleg na Równi pod Śnieżką: 30zł

Wyprawa w wykonaniu touristus alkoholicus :)

Karkonosze, Śnieżka x2


Początkowym celem dnia był Szczeliniec Wielki. Kiedy doszłyśmy do schroniska w Pasterce, klimat tego miejsca, wspomnienia i ogromny grzaniec rozpuściły nasze ambitne cele górskie. W środku było tak ciepło, podróżniczo i chilloutowo, że jak wspaniale podziwiało się padający deszcz za oknem. Tak jak zakochałam się w tej wiosce ("przecież w niej nic nie ma!") osiem lat temu, tak wtedy po raz kolejny uległam urokowi tego miejsca.


odkąd wyruszam w góry z butlą i palnikiem, uwielbiam zatrzymywać się przy strumieniu i wykonywać ten cały rytuał przegotowywania wody. Zanurzać kubek w lodowatej wodzie strumienia, ogrzewać ręce przy płomieniu, osłaniać ogień i oczekiwać na pierwsze większe bąbelki, a rozmowa trwa...



w niedzielę rano wyruszyłyśmy z Polanicy Zdrój. Alina pojechała tym samym stopem prosto do Legnicy, a ja wysiadłam w Kątach Wrocławskich. Potem zjadłam normalny obiad (kopytka z bigosem myśliwskim:)) w Auchan i poczekałam na L. Pogoda była potworna, deszcz i zimno. Każdy kierowca mijający nas myślał sobie: "zwariowały", ale my dzielnie trzymałyśmy wielki napis Berlin rażący w oczy jak suszarka wrzucona do wanny. Dwadzieścia minut czekania i już jechałyśmy do dzielnicy obok Steglitz w Berlinie. Pięknie.

Później z L. bawiłam się w jej osobistego niezmordowanego przewodnika (który też zwiedzał:)

lotnisko Tempelhof zamknięte rok temu i przekształcone dla ludu na odpoczynek




Zmoczone, śmierdzące trampki, ale jakie romantyczne zdjęcie!


były też największe lumpeksy, 20 km na pieszo i 35km rowerem ale jak przyjemnie!

2 komentarze:

Floydianka pisze...

Pozdro 600! :D

itineris pisze...

O! Ujawniła się w końcu!