piątek, 3 sierpnia 2012

Weekend zasłużony! O!
Po pięciu dniach wstawania koszmarnie wcześnie (jak na swój biedny organizm), zmagania się z zamykającymi się powiekami o godzinie 14. Teraz mogę powiedzieć udało się! Tydzień pełen różności, szokujących wręcz informacji, czasem też nudnych wklepywań, bombardowań przez obce słówka. Po prostu bardzo intensywny.
W kolejnym należy znów zmagać się z moim rozespanym, rozleniwionym organizmem, ale też trzeba nauczyć go gospodarowania czasu na jeszcze bardziej przyjemniejsze sprawy, a nie tylko na podstawowe czynności życiowe!
A więc dziś do domu! Do Polski! Na szczególny dzień !

Tum, tum, tum!

2 komentarze:

Aguacate pisze...

Ech, Ty nie krzyczysz nigdzie, że nowy wpis - i zawsze jestem jeszcze mniej na bieżąco, niż bym być mogła, zawsze zapominam. Więc już znowu całkowicie nic nie wiem, co się dzieje, poza tym, że jesteś śpioch, a wstawać musisz ;)
Mam nadzieję że wpadnę niedługo na kawę do Was, jakoś w najbliższych miesiącach, wszystko mi wyjaśnisz. O!
A co do gór sprzed paru wpisów - nie ma chyba nic wspanialszego, niż "utleniony" łażeniem organizm. Aż sama mam ochotę poleźć dalej, wyżej, ech!

itineris pisze...

Ah! No! Przylatuj koniecznie!
Wszystkiego się dowiesz!
Daj znać tylko wcześniej, bo często na weekendy wybywamy! O!