czwartek, 11 lipca 2013

ile to kosztuje?

Zanim przyszły szczęśliwe zmiany w życiu prywatnym, wcześniej był czas na zmiany w życiu zawodowym. Prawie rok temu skończyłam moje Piąte Koło u Wozu, potem dostałam jedną pracę a potem drugą. Na początku było mi ogarnąć wszystko językowo, a nawet teraz czasem jest często wszystko dokładnie zrozumieć. Jednak mnie to nie pogrąża, a nawet pomaga. Nie raz wyłączam pewnie pewną część mózgu i ich nie rozumiem, tak jakbym ich nie słyszała. Pomaga. Ale nie o tym chciałam dziś pisać. W czasie tych różnych prac poznałam trochę ludzi i trochę różnych podejść do pracy wykonywanej. Niestety tylko dwóch wiekowo podobnych (ca. 10lat do góry) do mnie, reszta to o wiele bardziej starszaki ode mnie. Tak więc, moje pokolenie (niech i Ci ja+10lat też się zmieszczą ;) naprawdę szanują czas. Ma być 8h jest 8h i ani godzinki dłużej. My młodzi, nie lubimy przesiadywać w pracy bezsensu. To widać bardzo wyraźnie.
Jeśli chodzi o "starszaków" widzę tych zdrowych i chorych (pracoholików i "przymusowców).
Zdrowi, czyli 8h lub chwilkę więcej (bo trzeba), wakacje, normalna rodzina.
"Przymusowcy" to tacy, którzy chcą się pokazać szefowi. To co że mają umowę na 8h, jak nie robią sobie przerwę na papieroska, kawkę i inne bzdury.
i najlepsza kadra: "pracoholicy", niestety, mam takiego jednego typa, niestety pracuje ze mną. Dzięki temu, widząc takie hece (" To o której będziesz biurze, bo mamy pomierzyć?" "O 5", "??? o której piątej?", "No jak to, ta praca nie jest taka że od 8 do 16 się pracuje" ).
Zaczynam intensywnie myśleć, dzięki temu typowi nad SENSEM PRACY.
Ile kosztuje jego rodzina? Ile musi więcej zarobić, tak by rodzina była ważniejsza? Ile? 16 tys. zł, 20tys. zł miesięcznie? Ile kosztuje rodzina: żona, dzieci, rodzice, rodzeństwo?
Typ ma jedną córkę. Kiedyś powiedział mi tak:" ...bo córka przeciąga studia, żeby nie pracować". Tak sobie pomyślałam:" jeśli widzi ojca, że jest pracoholikiem, jakże takiej małej nie bać się pracy. Mam tyrać 10h dziennie, wolę udawać, że studiuję". Co z tego, że tato kupi córce nowe Audi A1? Da kasę na studia o modzie w stolicy?
Jak zanim przyjedzie na chatę zjebany psychicznie (telefonami dzwonią średnią co 2 minuty)  to będzie godzina 21?
Ostatnio czytałam o pracy w korporacji- takie modne słowo w Polsce. Poprawię się i napiszę: " w dużej firmie". Ludzie podobno tam, aby obezwładnić się po pracy, wpierdalają kokainę. Koszmar. Taka moda Warszawki.
Wakacje. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim typem, taką chorobą. Coś tam zagadnęłam o dalekich krajach (akurat wybierałam z mężem cel podróży poślubnej), pochwalił się, że był na safari w Afryce. Ja się pytam kiedy? Odpowiedź w 1996 ! 
Teraz jest czas urlopów. Ktoś planuje urlop, typ mówi: O znowu urlop! Urlopowicz! etc.
Ja rozumiem praca jest niezwykle ciekawa, naprawdę wręcz pochłaniająca. To praca z ludźmi nad wielkim dziełem. Ale proszę... czemu się ludzie, którzy zrażają do tej pracy innych. Może "zrażać" to nie odpowiednie słowo, oni nie chcą zrobić "normalnym" na złość, ale to w jaki sposób działają to zrarza. To daje niepełnosprawny obraz zawodu.
Naprawdę zaczynam się poważnie zastanawiać nad zawodem, który wybrałam.Feministki mogą pierdolić, ale to nie jest praca dla wrażliwych kobiet. Może staję się stara i wygodna, ale zaczynam nie wyobrażać sobie pracy w taki sposób.
Wiem, że istnieją ludzie (też sa w firmie), którzy cenią swój czas. Czasem jestem w szoku w jakim pogodnym nastroju oni są (mówię tu o jednym z szefów, myślałam sobie z czego on się ciągle cieszy), widzę, że oni rzeczywiście robią często wakacje, mają jakąś rodzinę. To naprawdę jest uderzająca różnica. 





1 komentarz:

Unknown pisze...

Smutny i prawdziwy wpis. Powiem tylko tyle: praca jest dla człowieka, a nie na odwrót.