poniedziałek, 21 maja 2012

Tam i spowrotem

------JAZZZDA!--------------
Kiedy zasypiałam, dalej jechałam. Wciąż przed oczyma przesuwały się linie rozdziału jezdni, więc jeszcze chwilę jeszcze śpiąc jechałam...
Podróż wspaniała. Znów klimatyczny, autostopowy pan tirowiec Artur, który już na stacji początkowej złapał drugiego tira dla Roberta. Do granicy jechaliśmy więc na dwa auta, potem już razem do Katowic. O 3:00 w nocy, nikt nie chciał wziąć nas "na radyjko" dalej, więc zrobiliśmy sobie chwilę przerwy na kawę. Rozrzucone plecaki, kawka, babeczka, siedzimy i śmiejemy się. Na stację wchodzi gość i pyta się, "czy jesteśmy autostopowiczami", a ja jak zwykle głupio wypaliłam :" jedziesz do Rzeszowa?". Wpakowaliśmy się do srebrnej Skody i LECIMY (dosłownie). Już świta za oknem, a nasz PILOT oznajmia, że pod Krakowem będziemy za 40 minut. Chopin z płyty wpływa na moje nerwy bardziej wyostrzająco niż te 230 km/h na liczniku. Dialog dnia: P: "Skąd Państwo jadą?", R: "nie, nie Roberta i Kasia", P:" To Pan i Pani" ... Szybko zlatujemy do PORTU za Krakowem. Dziękujemy pilotowi ( obraz psychologiczny świadczy o tym). Do celu zabiera nas już "dostawczak" (no time limits).Do celu, bez korków, docieramy o 7:40.
"Uwaga, śpiącu autostopowicze", taki napis widnieje na drzwiach pokoju, aż do godzin popołudniowych.

--------JUWENALIA----------
Akurat w Rzeszowie, odbywały się juwenalia studenckie, grali Hey, Kult, Big Cyc i inni. Jako, że R. nigdy w nich osobiście nie uczestniczył, na Kazika poszliśmy pod samą scenę. Rzesze fanów Kultu, młodych punków i przede wszystkich zapijaczonych "gimbusów" (gimnazjalistów) po których nie wiadomo czego się spodziewać. Tuż przed koncertem atmosfera zagęszczała się. Tu zauważyliśmy, że nasze buty w tym miejscu nie grzęzną w głębokim błocie ( w przeciwieństwie do miejsca gdzie staliśmy podczas występu Hey), zaraz potem mogliśmy poznać tego przyczynę osobiście. Co kolejny komentarz "fanów" był lepszy do poprzedniego: "poczekajcie napiszę tylko smsa" etc. Po sekundzie od rozpoczęciu pierwszej piosenki rozpoczęło się regularne pogo. Jak tylko stwierdziłam, że moje nogi nie dotykają już klepiska, a osoba przede mną już na nim leży, zaczęliśmy się wycofywać. Z tyłu było nie lepiej, ale zdarzały się już nieruchliwe osobniki wchłaniające muzykę w skupieniu i uwadze. Pan Kazimierz popisał się doskonale. Ku naszemu rozradowaniu zaśpiewał również dwie piosenki o naszym mieście. W tym momencie się rozpłynęliśmy! AAA!

 





Kultowe kawałki "Celina", "Mieszkam w Polsce", "Zegarmistrz światła purpurowy", "Amnezja", "Gdy dzieci nie ma w domu", "Pasażer", "Baranek", "Do Ani", "Kocham Cię miłością swoją".

Po koncercie stwierdziłam, że wyskakałam się najlepiej od czasu ostatniego Woodstocku! A to był najlepszy koncert od czasu die Toten Hosen (koncertu U2 nie ma w tym zestawieniu, gdyż jest on bezwzględnie definitywnie najlepszy pod względem muzycznym)! Od dziś jestem fanką wszelkim koncertów na zewnątrz i fanką Kultu.




Koncert Hey


Po koncertach poszliśmy jeszcze do Tesco, zakupić produkty na lody karmelowe. Tak też pomyślało wielu studentów. Podłoga w sklepie wyglądało jak klepisko, a porozrzucane kartony przez pracownicków zmieniających towar podkreślało tą nocną porę.
Wracając widzieliśmy jeszcze wielkiego bobra lub wydrę, który płynął rzeką pod mostem.


------BIESZCZADY----------
Wybraliśmy się z rodzicami R. w Bieszczady. Wspięliśmy się na Małą i Dużą Rawkę. Widzieliśmy połoniny i ukraińską i słowacką stronę oraz trzy tęcze. Wracając ślizgałam się dziesiątki razy po drewnianych kładkach na szlaku.



Miś Koala

Podjechaliśmy pod zamek w Osztańcu, rozsławiony przez Aleksandrę Fredro.

Powrót!



Brak komentarzy: