piątek, 8 sierpnia 2008

Mini-euro-Trip w 10 dni przez 5 krajów


Wyświetl większą mapę
Teraz. Siedzę w bezpiecznym domu, w cieplych, suchych kapciach, muska mnie chlodny wiatr. Popijam odpowiednio schlodzone wino. Takie chwile doceniam. Chce zatrzymac czas i sie nimi delektowac. Tak jak moznaby sie delktowac wybornym winem z Wachau...

24. lipiec godz. 16:00- Kachna, dokąd chcesz znowu jechać? - pyta się starszy brat. Chwila zamyslenia. Albo do Pragi albo do Drezna, zobaczymy- odpowiadam z lekkim usmieszkiem. Jednak moja odpowiedź mnie przeraża. Nie mam nic zaplanowane. Żadnych map, oprócz drogowych Południowych, Niemiec, Austri, Polski i Wloch. Żadnych noclegow procz namiotu. Szalenstwem jest, że jednak ktos mi zaufal i chce jechac wraz ze mna. w dwóch slowach: wielka niewiadoma.

godz. 18:32
Pociąg relacji Zielona Góra- Wroclaw Glówny
Mamus paa! - Odjaaazd! - krzyczy facet w czerwonym berecie. Zaczyna sie podróż.

25 lipiec godz. 00:05

Kurwaa! Znów nikt nie odpisal pozytywnie- burczę. Co jest?- pyta się moja wspóltowarzyszka. Znowu nikt nie odpisal, ale pojedziemy jednak do Drezna- odpowiadam. Dobrze wiedziec. Lidka, no pakuj sie, pakuj!
godz. 01:30
Oglądądam "miasteczko Twimpics" w tvp2... Znow te przeklete komary!
ok. godziny 10

wyszlysmy z mieszkania na ul. Damrota, by autobusem N udac sie w strone dworca PKP. Sprawdzic tam maile z CouchSurfing`u, zobaczyc pociag do Zgorzelca (tylko po co?!) i przy okazji spotkac Pawla z Marta. Gdzie jedziesz?- pytają. Na poludnie - mówię w górki? - nie to znaczy... w góry... chcialybysmy zwiedzić Wiedeń. Życzą nam udanej podróży. Próbuje dodzwonić się do hostki w Dreźnie, bezskutecznie. Później już w piekielnie gorącym, smierdzacym, lepiacym i pelnym ludzi autobusem bezplatnym jedziemy na BIELANY WROCLAWSKIE. Tam spotykamy parke autostopowiczów (kto jak nie autostopowicz chodzi po nasypie drogowym, wzdluz autostrady!) pokazuja nam stacje paliw.
Pierwszym i ostatnim naszym polskim kierowcą okazuje sie sympatyczny kierowca ekipy filmowej, wysiadamy na stacji bezynowej kolo Legnicy. NIecale 15 minut i jedziemy w klimatyzowanym tirze (22 stopnie wewnatrz, na zewnatrz 30 stopni). Pan jedzie do domu do Kassel, po drodze opowiada o swojej pracy, wyjasnia mi terminologie drogowa po niemiecku! Wiecie nie mogę wjechać do miasta, zrozumiecie szef i GPS, ale wysadzę was na glownym wjeździe. Elbe Park. Powtarzamy jak mantre przez nastepne 2 dni. Idziemy w najdalsza stronę parkingu co sobie ugotować.Po 15 minutach nadchodzi deszczowa chmura. Chwile później niebo przeszywają blyskawice. Dwie biedne, zmoczone dziewczyny siedza w krzakach. Dzieki parasolkach i folii nasz dobytek nie zamókl calkowicie. Wracam na parking po swoj kubek z zupą... Idziemy do Elbe PArk - Ikei zastanawiamy sie nad noclegiem. ... Feld Lidka jedziemy tam: 4 przystanki, pętla, osiedle domków jednorodzinnych. Rozstawiamy namiot na lace kilkadziesiąt metrów od rzeki ELby (LABY).
W namiocie rozmawiamy do poźna, później nasluchuje kazdego szmeru. w Końcu zasypiam.
26 lipiec godz. 7:00
Otwieranie namiotu jest czynnosc, ktora nalezy sie delektować. Wychodzę. Wielka zielona polana w oddali Drezno i wchodząca w miasto rzeka, nasza rzeka Elba. Robimy sniadanie, skaldamy namiot, mowimy Guten Tag starszej pani przechodzej w oddali, dziewczynie w sukience i glanach uprawiajacej jogging. Spakowane idziemy zarzyć ranna toaletę!


NAsza Elba daje nam możliwosc rannej toalety, daj wodę, przekraczamy ją parokrotnie w ciagu dnia jeżdżąc po Dreźnie.
Kupujemy dzienny- Familijny bilet i jedziemy na dworzec kolejowy zostawić plecaki. Na lekko udajemy sie do najbliższej informacji turytycznej. Tam kupujemy mapę i zabieramy "makulature"- tj. darmowe foldery! Ziwedzamy wszystkie ważniejsze zabytki na starym rynku, nowa synagoge, cmentarz żywdowski.
Ok. 20
wysiadamy na Elbe Park.
Lidka idzie kupić wodę i ciasteczka. ok.. 21 rozladamy namiot na "starym" miejscu. Wieczorna toaleta w bardzo czystej Elbie. Kiedy siedzę przed namiotem, popijam ciepla herbatę, zagryzam polskim hlebem i pasztetem pieprzowym po Elbie plynie statek rejsowy. Na nim, ludzie bawia sie w najlepsze! Siedzę nade mną znów migocą gwiazdy. Jest cudnie.

27 lipiec

Kolejny dzień to podróż do Norynbergi, gdzie mamy zalatwiony nocleg u Asi. W drodze zabiera nas mama z synem. Pierwszy raz jadę 200 km/h... na parkingu oddajemy sie leniuchowania. Podjeżdżaja 2 autobusy, z którym wysypuje sie sterta dzieciaków.Obok Lidki siadają 4 dziewczyny. Robię oczy i pytam się je po polsku: "Skąd jedziecie?"- Kraków. Lidka już czlapie do kierowcy. Niestety nie wezmą nas... Chwile później machamy, wyprzedzac ich w mercedesie.
NAsz Driver jedzie do Stuggartu, ale dla niego jest "Kein Problem" i wjeżdża do miasta. Wysiadamy kolo glownego dworca! Asia- nasza hostka odbiera nas na placu. Wieczorem wraz z jej przyjaciólmi jedziemy na koncert muzyki klasycznej do parku. Sącząc niemieckie piwko, wsród tlumów mlodzieży (!!) rozmawiamy po polsku i niemiecku. Asia urodzila sie w Polsce :)
27. lipiec godz. 18:00
Tego dnia zwiedziamy Norynbergę od deski do deski. Bez mapy skręcamy w najpiękniejsze uliczki, przechodzimy przez najciekawsze mosty.
Z dwoma Turkami, rozmawiajac po polsku (!) jedziemy do Regensburga. Wysiadamy blisko drogowskazów: Camping platz i Zentrum. Mamy dosc spania na dziko. Jednak w glebi mojej glowy, odpycham swiadomosc spania na polu namiotowym. Idziemy godzinę, kierowani przez miejscową ludnosć: przez pana na rowerze, babcię, kierowce autobusu ! W końcu wchodzimy ostatecznie w zla dróżkę i wychodzimy prosto na ... aleję przy Dunaju! Lidka zostaje z bagażami a ja czlapie do campingplatzu. "Camping ist voll!" Leider, sic, Nie probuje dyskutować, a może nie chcę?! Ostatecznie zatrzymujemy się przy alejce 1,5 metra przy Danaju. Dunaju, modry Dunaju
28 lipca, 7:00
Lidka, czemu tak późno! - stwierdzam.
Przecież dzis mamy być w Melk! Zobaczysz, jeszcze dzis bedziesz moczyć nogi w austryjackim Dunaju! Tak naprawde nie chcialam uwierzyc w swoje slowa, a co dopiero wspóltowarzyszka! Trzeba szybko zwinąć namiot, bo ludzie już uprawiają jogging, nordic-waking. Tak, osoby w różnym wieku, różnej plci! Wspaniale zjawisko!
Pojawia się codzienne pytanie: w którą stronę do autostrady? [nie mamy mapy Regensburga] Po to Bóg dam czlowiekowi jezyk, żeby pytal!
godz. 12:00
Dziewczyny wsiadajcie, podwioze was do wylotowki na Passau! Stąd byloby wam trudno tam pojechać- mówi nauczycielka matematyki :) Później już tylko prawie godzinne ustawienie się w dobrym miejscu i po 15 minutach jedziemy przed Passau. Na tankstelle zauważamy polskiego, poznańskiego tirowca. Już Lidka ma isc w jego strone, gdy nagle zatrzymuje sie auto: tata w jednym aucie a syn w drugim z Rumunii! Wiec ziuu do Linzu w Austrii! Jestesmy w Austri! Yeah!
godz. ok 17
Spotykamy na tankstelle innych stopowiczów. Jednak mamy zbyt malo czasu, by pogadac z nimi. Radosne "HI!", 2 minuty i jedziemy juz w sympatycznym "ogórku" z tatą i jego córą z Salzburga. Mają urlop, jada do Wiednia, a że Melk jest po drodze- czemu nie? warto zwiedzić!
Uwielbiam, dzielić sie wrażaniemi z innymi, nie jest to chwalenie się. Jakkolwiek, nigdy! nie odczuwam wyższosci nad kimkolwiek. Uwielbiam dzielic sie swoja radoscia i lubie wzbudzac ta radosc u innych ;)
Byla godzina 19, zas klasztor o 18 jest zamykany. Jednak my zrobilismy sobie pamiatkowe zdjecia przed klasztorem, wymienilismy sie mailami i ... otrzymalismy zaproszenie do Salzburga! :) Pozegnalismy symatyczna rodzinkę i zastanawialysmy sie nad noclegiem ... Moze tu?- pytam Lidke Gdzie jest Dunaj? - pyta sie Lidka EE on jest dosc daleko- odpowiadam. Lazimy w ta i z powrotem, ogladamy fabryke wiór (?) wracam z powrotem w strone klasztoru. Starsze malzeństwo pyta sie; skad jestesmy, czy nie potrzebujemy pomocy. W końcu, starszy pan prowadzi nas do klasztoru i probuje zoorganizowac nam nocleg dla pielgrzymów- jak mówi. Niestety furta jest zamknięta. Pokazuje nam jak mamy dojsc do campingu! Idziemy uliczkami malego Melk. Prawdopodobnie wzbudzamy spora sensację, ludzie popijajacy winko pod parasolkami dziwnie sie nam przygladają ;) ok 22 wpadamy do recepcji. Oprożniamy portfele 11 euro za 2 osoby i namiot. W koncu mozemy w cywilizowany sposob skozystac z cieplego prysznica, wyprac ciuchy, spokojnie sie wyspac, zjesc itp. :) Tego nam bylo trzeba - jest srodek wycieczki- 5 dzień.
P.S
Mimo, że Lidka nie zanurzyla nóg w Dunaju, dotarlysmy do Melk !
29 lipca 12:00 O tej godzinie zostawiamy plecaki w gospodzie- recepcji i idziemy do klasztoru. W zasaszie uciekamy tam przed burzą i ulewą.
Klasztor sowim ogromem powala. Jest to najwiekszy zespól klasztorny jaki widzialam. Prowadzony przez benetyktynów, 16 tys. ręcznie napisanych ksiąg, muzeum stworzone z pomyslem -dosc orginalne! Sam kosciól przepelniony barokowymi zdobieniami, zlotem i marmurem. Czuję dziwna potrzebę, uciszenia swoich mysli, zatrzymania się na chwilę. Kontemplacji. Ora et labora.

Tak, zatrzymujemy się tu, w ogóle się nie spieszymy.
Po zwiedzianiu klasztoru, idziemy do informacji turystycznej, dostajemy gratis plan miasta, odwiedzamy BILLA`ę, kupujemy miejscowego winiacza z Wachau :) Szukamy kafejki internetowej. teraz musze sprawdzić, czy przyszla jakas pozytywna wiadomosc z wiednia (jutro mamy tam jechać, o ile ktos sie zglosil w przeciwnym razie robimy jednodniowy desant na Wieden z plecakami) nie, nie, nie -powtarzam .. aż YEAH! Lidka &^% jedziemy do Wiednia!- nie moge powstrzymac radosci. Szybko spisujemy telefon do Katrin, jak dojechac, jeszcze pare informacji o nasze "wybawczyni" :) Podejmujemy decyzje: Jako prezent: czekoladki Wiedenskie i BALSAM POMORSKI ( Lidka, go wpakowala na wypadek braku wody :)) Doskonaly pomysl! Jeszcze strasujacy dla mnie telefon po niemiecku do Katrin ! Uff :) i pelne euforii, nie zwazajac na godzine brykamy po sklepach z pamiatkami! Lidka, studzi moje checi kupienia paru "pierdul" i "bezuzytecznych rzeczy" idziemy na camping.

Jeszcze prysznic, obiadokolacja. Kas.., zobacz Polacy- mowi. Odwracam glowe, oj rzeczywiscie! - odpowiadam patrze sie jak przyglup na mloda pania. "Smacznego!" - wita sie Wroclawianka. Widzimy tak pieknie umiechajace sie dziewczyny, ze stwierdzielismy to musza byc Polki!- mówi i tu porozmawialismy o naszych planach, wroclawska rodzinka poradzili nam jak i co zwiedzić. Na koniec, standardowe pytanie; czym przyjechalycie?- pytaja sie, EEE- chwila zmieszania, STOPEM?- pyta sie, kiwamy glowami. Ja cala Grecje i Wlochy jeżdzilam na stop- odpowiada :)... i wszystko jasne!
Poczatkowy plan to Krems, niestety nikt się nie zatrzymymuje.
Wiec nastala szybka zmiana St. Polten :) i Już jedziemy do niedalekiej wioski. Tam na górce z przepięknym widokiem na Austrię idziemy spać.
30 lipca
8:00
Sloneczny poranek
Po nieudanym otwarciu wachu`skiego wina, spozywamy tosty z cudnym widokiem. Zwijamy namiot i idziemy do wioski.
Starsza pani pyta mnie sie cos w "totalnie niezrozumianym dialekcie austryjackim!" Proszę sie nie przejmowac, jak rodzina ze zachodniej Austrii pisze do mnie list, rozumiem tylko polowe z niego!" - pociesza mnie nasza driverka. Z
nia tez jedziemy do Wiednia, kupuje nam bilety, daje plan metra. Cos niesamowitego! Cudownego! Jestesmy w Wiedniu!
Kierunek na Dwrzec Glowny, za 2,5 euro pakujemy plecaki do schowka i idziemy szukac informacji turystycznej. Troche czas u minelo, jak ja odnalazlysmy: Przy Oprze! Zaopatrzone w mapy i makulature, jedziemy na Fassangasse do Katrin.
Nareszcie! :) Cywilizacja!
Katrin- wspaniala osoba, studentka socjologii, niestety nigdy nie stopowa, ale jak opowiedzialam o mistrzostwach jej i jej przyjacielowi to... zobaczylam ten blysk w oczach!!! :) 2 godziny snu i marsz na miasto. Wieden w nocy jest najpiekniejszy. Bezustanna rozmowa na tematy: spoleczne, kulturowe, kuchenne, polityczne, podroznicze, ... :)
W czasie naszego pobytu, kolejnego dnia: pojechalysmy do Schoenbrunn, Parlament, Hofburg, Belveder, katedrę sw. Stefana, kosciól wotywny. Oczywiscie tylko Schonbrunn i Belveder swiedzilysmy w calosci, na piechote przewedrowalysmy pol Wiednia, targ na Linke Strasse, ratusz, parlament, opere, belweder gorny (w Srodku) kosciol wotywny, katedre i wiele inncyh kosciolow... Wykonczone przyszlymy o 23!! :)
2 sierpnia
Sniadanko z Katrin i jej wspóllokatorką z Tyrolu. Rozmowy na różne tematy w tym także o radio Maryja! Tak, w Austrii tez istnieje, jednak "nieco " inne niz nasze- polskie.
ok. godz. 18
Kazde z nas powtarzalo: Jak mi sie nie chce!AA! jechać!
w koncu musimy sie "wywlec", oj dlugie to bylo pozegnanie :)
Znow na "chybil-trafil" znajadujemy miejsce do stopowania, kierunek Bratyslawa
ok. 21 :00
jestesmy w Malasycky w Czechach. Znajdujemy nocleg przy domkach jednorodzinnych, gdzie ciagle piszczy maly pies...
3 sierpnia
Musze dzis byc w domu! Jutro mam praktyki! Budze sie z mysla ze tak wlasnie bedzie.
Jemy sniadanko z widokiem na... salon samochodowy Skody! ok 10:00 jedziemy juz do Ostavy (Slowacja) a dokladnie na granice polsko-slowacka z tata i synkiem. Wspaniale toczyly się nasze rozmowy, Lidka jako Slazaczka, bardziej rozumiala slowacki niz ja, takze ona byla "tlumaczka" HEj, Hej ! :)
godz. 13:00
WoW! Pierwszy raz w życiu ciesze sie tak, z przekroczenia granicy polskiej! Jestesmy w Polsce! Nareszcie! Ciesze sie jak oglubiona! z Polska flaga lapiemy stopa do Rybnika :) W Rybniku niestety nikt, oprocz starego czerwonego maluszka sie nie zatrzymal. jednak Pan widzac nasze plecaki, stwierdzil ze sie nie zmiescimy. Fakt. Jednak w jego strone bijemy wielkie uklony! Dziekujemy!
Idziemy wiec do REALA, spozyc NIEDZIELNY Obiad - wciagam 2 mega -pyszne zapiekanki, popijam zimna kawwką, co za smak! Pelnej rozkoszy oddajemy sie jedzac krecone lody! Jedyne 3 zl. POtem czekamy 20 minut na spoźniajacy sie autobus. [Myslalam, ze wyjde z siebie]. Poźniej na 30 minut spóźniony pociąg Slązak i ... rozkoszujemy się niesamowita miejscówką przy toalcie w klasie 1. Tak nie ma miejsc, nawet tych stojących w klasie 2 ... nie będę komentować
o 23:30 przyjeżdżam pociągiem PKP do Zielonej Góry!

Veni, vidi
zdjecia będzie mozna ogladac na picassoweb dopiero w październiku

Przepraszam za liczne bledy gramatyczne, stylistyczne, interpunkcyjne, ortograficzne i powtórzenia Nie jestem humanistką i nie chce mi się poprawiać już tego tekstu :)
Oczywiscie zawarlam nie wszystkie, jedynie najważniejsze fakty z naszej podrozy. Nie rozwodzilam sie nad pieknem widokow, rozmowach z driverami, spotkaniem pana z bananami itp.

Brak komentarzy: