wtorek, 27 lipca 2010

mokry but i kwas chlebowy

Dzięki CouchSurfingowi można poczuć się jak w podróży, nie wyjeżdżając nawet z domu. Splot wielu przypadków, rzucił pewną samotną autostopowiczkę ze Słowenii do mojego miasta. Miałam wielką przyjemność spontanicznie oprowadzać ją po Zielonej Górze. Zaczęło się niewinnie od ratusza, deptak, palmiarnię, później był szybki skok na sklep spożywczy... po kwas chlebowy i czekoladowe ptasie mleczko. Kompozycja smakowa wydaje się dziwna, ale słodka i to jest najważniejsze. Wspaniały industrialny widok na miasto, przypadki-nie-przypadki autostopowe i dobre piwko w Hauście. Całkowite, niezaplanowane, nieoczekiwane spotkanie z Surferami z mojego miasta, fajna rozmowa, śmiechy-chichy, turkisch delight;=) a kolejnego dnia ulica Wrocławska i Simona odjeżdża w stronę Wrocławia niebieskim autem. Bardzo sympatyczny czas, mimo upalnego dnia. Domagam się więcej CSurferów!!!
Niedziela. Bardzo rodzinnie, taki powrót do korzeni. Przechadzka nad "strumyczek" przerodziła się w wyprawę 3h na wieżę widokową. Na początku miało być bez krzaków, a czułam że z każdego liścia skacze na mnie kleszcz-spadochroniarz. Dzięki takiemu surivivalowi, łatwiej nawiązała się nić zrozumienia amerykańsko-polskiego. To śmieszne, padały wielkie krople deszczu, a my tańczyłyśmy cha-chę, również zdolności lekkoatletyczne były potrzebne w pokonywaniu coraz to większych kałuż. Smak jagód, jabłek, agrestu i żyta, ach i ten przemoczony but:)
Czekam i martwię się. Chcę w Alpy po € :=)

Brak komentarzy: