Jestem śpiochem pospolitym, potrafię spać wiele godzin. Ostatnio śpię na maxa, choć powiem szczerze po paru dniach niezbyt dobrze się czuję rano.
Jakby nie patrzeć ostatni to tydzień ;)
Nie macie pojęcia jak pięknie teraz jest w naszej kuchni. Słoneczko świeci przez okno a ja z pyszną kawką :) Gdyby był balkon pewnie celebrowałabym tę chwilę właśnie tam.
Może w ten sposób nie odpoczywam, ale daje mi to dużą przyjemność.
Więc kiedy? Po dniu wysiłku fizycznego, po bieganiu po górach, wspinaniu a potem ekscytującym dłuugim spaniu w schronisku górskim! Tak, doświadczyłam takiej sytuacji już kiedyś.
Po wejściu na Trzy Korony o wschodzie słońca, pojechałyśmy całkowicie spontanicznie z koleżankami do Zakopanego, do Morskiego Oka. Niesamowicie dużo ludzi, śnieg, słońce i chlupiąca woda. Po godzinie 15 wszyscy "turyści" poszli do Zakopaca, a Moko ogarnął błogi spokój. Można było usiąść wygodnie na ławce, oprzeć kolana o stół, zadrzeć głowę do góry i gapić się na górskie ściany. Gapić się i gapić, aż całkowicie ogarnął mrok! A potem zupka chińska, chlebek, prysznic, niesamowicie drogi nocleg i spać 12h, na maxa! Kolejny dzień to pobudka przez sprzątaczkę, śniadanko na tarasie i przejście dookoła Moka i podejście pod Czarny Staw. Potem odpoczynek i zejście do Zakopanego, bus do Krakowa, złapanie reszty ekipy i pociąg do Wrocławia!
To była fajna ekipa! ;)
Po takim dniu czuję mój dotleniony, lekki mózg, czuję taki świeży powiew na twarzy, a twarz dodatkowo przyjemnie wysmagana, czy wiatrem, czy śniegiem, czy spieczona słońcem. Czuję, że oczy mam mocno otwarte, dookoła lekko podpuchnięte, stawy rozruszane, a mięśnie lekko bolące.