wtorek, 4 sierpnia 2009

już jutro! :)

Jutro do Wrocławia!
Z rana muszę kupić parę ważnych drobiazgów. Plecak zaczyna przybierać (niestety) na wadze- 12kg. Niestety, nie mogę już z niczego zrezygnować: 12 zupek "chińskich", 7 pasztetów, 7 sosów, 2 paczki kuskus, 25 dag kosmetyków, wkład do znicza (!) [rzecz niezastapiona przy obozowaniu], żyłki, mini zestaw wędkarza... przyprawa do ryb w porządku nie będę już wymieniać pozostałych rzeczy. Dziwne są niektóre przedmioty. Chyba powinnam założyć czarne okulary i brodę przy odprawie na lotnisku ;] We`are going travel, men... cheap travel"
Z roku na rok zauważam coraz większą wprawę przy pakowaniu plecaka.
Pociąg Zielona Góra- Wrocław 17:27
na Monte Casino odwiedzę Anię i Basię, powspominamy tegoroczne Taize w Belgii. W czwartek przybywam na Grunwald, przepakować się, zostawić parę rzeczy i w końcu jadę z ekipą Pawła do Chorzowa na U2 koncert!
Piątek to wyjazd do Kępna w sprawach Habitat for Humanity.
Sobota i niedziela załatwienie spraw wewnętrznych. Mam nadzieję, ze w końcu skontatuję się z Lidką, która pewnie zgubiła telefon na Woodstocku. Poza tym trzeba wydrukować karty pokładowe, obejrzeć parę filmów (nienorweskich), wymienić dętkę w rowerze, pójść na fontannę. Kolejne z pomysłów to przejść się na yerba-mate do Szczypty Świata, usiąść na kanapie z przewodnikiem Norwegia w jednej a yerbą w drugiej łapie, by móc powiedzieć: "zrobiłam co mogłam, niech się dzieje co chce!". Ot taka zachcianka;o
W poniedziałek ok. 21:55 wylot do Dusseldorfu (Weeze)
we wtorek ok. 21 wylot do Oslo (Torpf)
środa- początek survivalowej przygody!

Moi rodzice na rozmowę o tym wyjeździe tylko kręcą głową. Mama stwierdziła, że nie chce wiedzieć co zapakowałam do plecaka. Jestem spokojna. Cieszę się, że najpierw jadę do Wrocławia. Przystosuję się do pobytu poza domem, by później oddać się całkowitemu survivalowi:]

Juppi! Mamy załatwiony nocleg 12-14.08 w maleńkiej wiosce Oystese u pięcioosobowej młodej rodzinki:)

Brak komentarzy: