czwartek, 27 sierpnia 2009

Powrót

Dotarłyśmy. Najpiękniejsze są powroty. Nie będę się powtarzać, ale miałyśmy ogromnego farta. Wczoraj wylądowałyśmy ok. 21 w Bremie.
Na szczęście miejscowi tubylcy byli bardzo uprzejmi i dokładnie nakreślili nam drogę na Carl-Zeiss Strasse, czyli wylotówkę na autostrade nr 1. Po drodze zrobilysmy zakupy w REWE (żelki i nieśmiertelna sałatka w plastiku). Wylotówka okazała się bardzo przyjemnym miejscem. W Macdonaldzie wypiłam kawę, zjadłam surówkę. Szybko dotralyśmy do najbliższej stacji benzynowej z "zatrzęsieniem" tirów. Nagle patrzę, wjeżdża tir: Wolsztyn- sałatki. Biegnę, macham żeby otworzył okno. "Dzień dobry, jedzie pan do Polski?" (godz.23) Niestety, jedzie do Hamburga, dopiero po pausie, około 9 rano. Lidka wpada na pomysł, żeby przejśc przez parking i zobaczyć czy nie ma wiecej tirów z Polski.
Rzeczywiście jest och trzy. Piszemy karteczkę (fot.) i Lidka przylepia na okno od strony kierowcy, nieśmiertelną taśmą klejącą (przyp. od MUMII). Czekamy w kawiarni: malujemy, gadamy, w końcu Lidka pada, a ja zajmuje się czytaniem uloteczek norweskich:) o 5:45 przychodzi pewien pan:" Kasia? Lidka? Jadę do Hamburga" Budzę Lidkę, zbieramy graty i pędzimy do tira! Dogadujemy się z panem Józkiem, że jutro ok. 13 będzie przejeżdżam z bazy przez Hamburg i nas zabierze. Wysiadamy przy wyjeździe nr. 23, szukamy miejsca na namiot. W pobliżu jeziorko, nareszcie równe podłoże! Nie włażać do śpiwora, zasypiam. O 10:00 wstajemy i lecimy na wylot Hamburga. Z pewnością do ładne miasto, my podziwiałyśmy je tylko z okien S i U-bahna:)Dzwonimy do pana Józka, umawiamy sie na wylocie. Czekamy, jest! W sumie jesteśmy trochę za daleko, ale daje radę zatrzymać maszynę:) Uwielbiam wydostawać się z niemieckich miast! Teraz na berlinski Ring. Lidka gada jak najęta, ja kimam.
Coś wspominamy o norweskim jedzeniu, że lepsze polskie. Gołabki i pierogi przebijają wszystko i... chwilę później pan Józek częstuje nas gołąbkami domowej roboty i ... zupki chińskie! Szybko szuka tirów na Polskę, Wrocław, Zielona Góra- cokolwiek. "Dziewczyny pospieszcie się, chłopaki obok jadą do Zielonej Góry!" Przesiadamy się, każda do osobnego auta. Po 1,5h od granicy /Świecko/ wysiadamy na rondzie w Zielonej Górze (21:20)!
Bierzemy autobus do mojego domku, wysiadamy z autobusu. "MOże kupimy pizzę?" Parę minut później wcinamy pizzę prowasańską z Heinekenem, jabłkami, herbatką.
Doprowadzenie do ładu i spać:)
Uwielbiam powroty do domu.


Wyświetl większą mapę

Pierwszy etap podróży Oslo (lotnisko)-Stryn (1224km)



Pokaż Norge 2009_1 na większej mapie

Ostatni etap podróży: 810 km Alesund-Haugensund



Pokaż Brema-Zielona Góra na większej mapie
powrót autostopowy z lotniska w Bremie do Zielonej Góry, do domu (589km)

Z punktu widzenia autostopowego, pokonałyśmy 2 623km

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

uwielbiam Twoje przygody :) ciesze sie, ze juz wrocilas - licze na spotkanie koncem wrzesnia...dasz rade??:) moze uda mi sie do Wrocka podjechac.
Calusy