piątek, 7 sierpnia 2009

po koncercie U2

2h na wzjechanie z Wrocławia,
2h podróż, wjazd do Chorzowa,
2h stania w kolejce,
2h siedzenia na stadionie,
2h słuchania Snow Patrol i czekania na Boniastych
wszystko po to by zobaczyć i wysłuchać arcydzieła.
Chyba nikt nie wymyślił słów takich, by oddać fascynację, doznania estetyczne i dźwiękowe tego koncertu.
To była uczta dla ucha, oka i ducha.
... kiedyś w mojej "liście marzeń" napisałam: zobaczyć U2 i być na ich koncercie.
Spełniło się.

Najpiękniejszą wg. mnie było wykonanie Fez-Being Born z płyty No Line on the Horizon. Bono na początku powiedział: Teraz usłyszycie ptaki z Maroko. Kocham ten kawałek.
Let me in the sound!

Co jeszcze?
Było odśpiewane Sto lat dla gitarzysty the Edga, szampan na scenie, pięć czerwonych baloników dla Bono, flaga Solidarności ucałowana przez Bono. Podczas One zapalono telefony komórkowe, tysiące światełek rozpaliło chorzowski stadion. Księżyc w pełni świecił nad sceną- pająkiem i tysiące gwiazd wokół niego. To był piękny, surrealistyczny wieczór.

Oo! Spotkaliśmy jeszcze paru znajomych z DA! Jednak można spotkać kogoś wśród 70 tys. ludzi bez umawiania się! Na Grunwaldzie zlądowaliśmy o 2:50:)

Surrealistyczny wieczór, wciąż nie mogę uwierzyć że tam byłam!
Zdjęcia później

Onet-owa relacja wraz z filmami


"Droga mleczna" podczas ONE








po kliknięciu - powiększenie :D

1 komentarz:

Floydianka pisze...

Ale Ci zazdroszczę!!!