wtorek, 22 lutego 2011

Fredzia znów w podróży

Jako, że jestem z natury śpiochem, mogę powiedzieć, że wprowadziłam poważne zmiany. Z każdym początkiem nowego dnia, zaklinam poranne wstawanie. Tak stało się, muszę=chcę wstawać rano. Jeżdżę rowerem, robię duże śniadanie, uczę się rosyjskiego, zjadam gorące bułeczki i powoli uzależniam się od kawy. Tak w skrócie wygląda moja praca. Nie jest to intelektualny zenit, ani porządny pieniądz, jednak coś blisko, i mało męcząco.
Z newsów: Fredzia przyjechała stopem z nami do Berlina ze Świecka:) Świetnie, tylko coś dziwnego napuchniętego zrobiło jej się pod prawą, przednią łapką. Nadal jest ruchliwa, wszystko je, tylko dziwnie to wygląda. Z obserwacji ciała gryzonia śmiem stwierdzić, że nie są to węzły chłonne. Może podczas nocnych akrobacji, spadła ze szczebelków??? Może ktoś ma mejla do weterynarza, fotkę podeślę.
Ostatnie śmieciobranko odniosło sukces. Zaopatrzeni w trzy śliczne wiklinowe kosze po bakaliach, wynieśliśmy owocki: kokos, 4 paczki truskawek, melon, pare kiści winogron, pomarańcze, parę sztuk kiwi, wczoraj- brak bananów. Trochę warzywek: kalafiorek, pory, pomidorki. R. wcześniej kupił zapobiegawczo 10 jajek- o tak będę na zapas. Kilka godzin później znaleźliśmy ogólnie 15 świeżych jajek (1-2 jajka w paczkach były rozbite). Świetnie. Zrobiliśmy jajecznice z dziesięciu jajek o północy. Dziś chyba muszę zrobić bezy z truskawkami i pianką:)) Jakieś pomysły na resztę truskawek???
O! w śmiecioszkach była jeszcze paczka brukselek z serem i porem:) do kwietnia (!) i szklanki do robienia drinków (bez butelki z alkoholem) z przepisami!
Żulietta

2 komentarze:

Floydianka pisze...

Pozdro dla Was, Dzieci-Śmieci! ;)

N. Zdobywca pisze...

ktos tu ma strasburgerowskie poczucie humoru!